niedziela, 20 czerwca 2010

Nie wiem co ze soba zrobic. Najchetniej wcisnelabym sie w kat, tak by nikt mnie nie zauwazal. Mam juz dosyc, nie daje rady. Nie umiem zapomniec tego co bylo w zeszlym roku. To najbolesniejsze co mnie w zyciu spotkalo. Uciekam sie do pracy w ogrodzie, tak bym nie miala sily myslec a byc zadowolonym z efektu pracy. Nowe tabletki nasenne nie bardzo mi sluza. Nie spie najlepiej.
Nie chce zyc. Nie mam dla kogo i po co. JesZcze moje ukochane psy trzmaja mnie ale wiem, ze kiedys moge nie wytrzymac. Nigdy w zyciu nic mi sie nie udawalo. Urodzilazm sie w durnej i prymitywnej rodzinie, bili mni i kopali, wyzywali i niszczyli psychicznie. Potem wyszlam za maz by uciec z domu i z deszczu pod rynne. Alkoholik i artysta w jednym. Choc umial robic wszystko najlepiej mu sie pilo i nic nie robilo. Drugio to Jacus nygus nie z tej ziemi. Klamca i len i do tego cham z chamskiej rodziny. Za co sie wzielam, szlo wspaniale, jednak w penym momencie wszystko sie psolo. Zawsze mialam sie za madra i inteligentna osobe ale zawswze konczylam jak dupeek z reka w nocniku. Nie moge juz tak dluzej. Wiemj, ze mam przed soba jeszcze wiele lat ale wiem tez, ze zupelnie nic sie nie zmieni a dla niczego nie mozna zyc. Zatem nie chce zyc i juz.

środa, 16 czerwca 2010

Nie chce mi sie pisac, robie wszystko bychcialo mi sie zyc. Jestem zawieszona w prozni,gdzies miedzy zyciem a smiercia. I sama nie wiem co wybrac. Juz nie dzieci mi zal zostawic samych tylko te malutkie serduszka, ktore mi zaufaly. Dzieci sa bezwzglednymi agresorami, rzadajacymi wszystkiego tylko dla siebie, wrecz nakazujacymi myslec ich kategoriami i ulegac ich nastrojom. Juz nie daje rady sprostac temu zadaniu, to przeroslo mnie a zupelny brak zaufania do dzieci wepchnal mnie w przepasc zapomnienia. Nie wiem czy warto miec dzieci, nie wiem czy dzieci to takie dobro o jakim sie mowi. Dobrze, ze wszyscy nie mysla tak jak ja bo nie byloby ludzi. I pewnie sa gdzies normalne dzieci, ktore potrafia uszanowac to co im sie daje. 80% charakteru to geny a w mojej rodzinie nie ma za dobrych genow. Sprzataczka i praczka to sa moje prababcie ze strony matki, jakiez one mogly przekazac geny???????????te pazerne Majki (okradla by matke by miec to co chce) czy tez wredota i bezwzglednosc Doroty a moze totalna glupota parobka Grzeska?????Moj ojciec pochodzil ze wsi gdzies kolo Lwowa (Rawa Ruska). Rodzina matki rowniez pochodzila z zapyzialej goralskiej wiochy i gdyby nie mezalians z pradziadkiem Franzem von Kuffel to bylaby totalna rodzinna durnota. Zreszta jak popatrzec to calkiem niezle skonczyla ta moja rodzinka. Ojciec i matka umarli na chorobliwa zlopsc i zawisc w polaczeniu z rakiem. Siostra matki wariatka, siostra ojca byla najnormalniejsza i nigdy nic zlego od niej nie uyslyszalam, natomiast rodzice psy na niej wieszali. Starsza corka skonczyla z tatusiem swojej siostry, mlodsza jako prostytutka i utrzymanka. Niereozgarniety Grzes udaje, ze cos powaznego , na skale swiatowa, robi. Co jest oczywiscie bzdura gdyz on nie potrafi ani parcowac ani tym gorzej dla niego , myslec. Moja siostra skonczyla jako alkoholiczka najprymitywniejszej nacji, pamietam tez matke matki. Buzie miala pusta, wrecz dalnowata. Wrednoscia Dorota nie ustepuje jej ani o krok. Stara skonczyla w domu starcow i tam tez swiecie wierzac w boga umarla. Reasumujac w mojej rodzinie pozostaje jedna (juz zmarla) ciocia Urszula i gdyby nie matka to pewnie ojciec tez bylby nortmalny. Dal sie jednaK JEJ OMOTAC TAK BARDZO, ZE TEGO NAWET NIE WIDZIAL. Wiem, ze druga normalna osoba w tej rodzinie jestem ja tylko dlaczego wychowalam tak dziwne dzieci?????? Klade to na karb tych paskudnych 80% genow po sprzataczkach, praczkach i parobkach. To ze strony matki, ze strony ojca bylo ciut lepiej gdyz nawet mieli herb. Nie przyznaje sie do tak paskudnego pochodzenia, bo nawet nie robotniczego. Zwyczajnie wstydze sie gdyz poczuwam przynaleznosc do zupelnie innej klasy spolecznej,(pewnie takie wlasnie geny odziedziczylam) Wprawdzie nigdy nie udalo mi sie dostac do wyzszej klasy ale zawsze dbalam o to by dom byl na poziomie, b y dzieci umialy sie zachowac i ubrac, by na scianie wisialy gustowne obrazy a nie kiczowate pezjzaze czy ozlocone swietosci. Pamietam przepiekny wrecz kicz wiszacy w domu sasiada rodzicow. Nad lozkiem wisiala wielka gola baba. Nie wiem jak bardzo trzebabylo sie natrudzic byc taka koszmare stworzyc a jednak istenieja tacy ludzie. Zawsze zwracaslam uwage dzieciom na sposob mowienia, wyslawiania swoich mysli. To bardzo mocno swiadczy o pochodzeniu, ktore tak bardzo chcialam ukryc. Czuje wstret do sparzataczek, praczek, robotniczek i tym podobnych ludzi. Ich zasciankowosc, ciasnota myslowa i zero myslenia doprowadza mnie do pasji. Ja wiem, ze jestem inna, wiem, ze umiem spojrzec na sprawe obiektywnie, zauwazyc bledy w swoim postepowaniu, wyprzedzic myslenie rozmowcy. Patrzac na osobe wiedziec kim ona jest, w jaki sposob mozna z nia rozmawiac. Mam duzo darow genowych tylko co mi z tego jak to nie jest wszystko. Odseparowalam sie od dzieci, tworze na nowo swoje zycie, ucze sie patrzec na siebie jak na jedna osobe i jest mi trudno. Wiem, ze na to potrzeba czasu, w koncu to wlasnie on leczy rany a rana jaka wyryly we mnie moje dzieci jest jak przepasc, jak buchajacy ciagle wulkan. Mam nadzieje, ze w koncu zapomne o tym tak jak zapomnialam o Majce. Wiem, ze nie moge dac sie wciagnaC W OTCHLAN ROZPACZY GDYZ dobieglam dopiero polowy zycia. Jesli sie nie zabije to musze saie przestawic na inne tory te bez obciazenia. Jak sie tego naucze bede lekka i szczesliwa jak nigdy dotad. Zycze sobie tego na poczatek 53 lat :)

piątek, 11 czerwca 2010

Jest tak pieknie na dworze, iz nie chce sie do domu wracac. W domu nareszcie ciepelko i nie trzeba sie ubierac. KOCHAM LATO !!!!!!!!!!!!!!
Bylam dzisiaj na policji w sprawie psow Atosa i Wiki. Psy beda do odbioru za okolo miesiac. Przy okazji dowiedziaqlam sie jak to moje dzieci sprzedawaly moje stworzenia. Strasznie. Pojechaly na plac handlowy na Swiebodzkim , zapakowaly wszystkie zwierzeta w samochod i tam sprzedawali rodowodowe psy za ......300 zl. Zawisc i glupota moich dzieci nie znaja granic. Im wiecej wiem co bylo i widze co robia coraz bardziej odechciewa mi sie bycia matka. To mnie przeroslo. Nie nadaje sie na matke do bicia, do ponizania i do dyrygowania a taka wlasnie mnie moje dzieci chcialyby widziec. Nie chce ich. Tak zwyczajnie i poprostu nie chce. Na policji oczywiscie nie powiedzialam co wiem, ze to moje dzieci. Oni sami sobie naskrobia z takim podejsciem do zycia.
Zastanawiam sie nad wyjazdem do Niemiec. Mysle raczej o wydaniu sie za samotnego i starego Niemca. Chce zyc jak najdalej od moich dzieci. Chce o nich zapomniec i zaczac swoje zycie od nowa. A w tym jestem dobra. Jesli Agata bedzie chciala pojechac to pojedzie a jak nie bedzie chciala to zostanie. Juz niczego mi nie zal. Rodzina posypala sie, rozbila na malenkie kawaleczki zbyt malenkie by mozna je bylo posklejac.
A moze po cichu zapakuje sie i wyjade w nieznane....tak by nikt z nich mnie nie znalazl.....calkiem niezly pomysl.

czwartek, 3 czerwca 2010

W koncu pierwszy dzien pieknej pogody. Bede mogla cos zrobic w ogrodzie i bardzo sie z tego ciesze. W srode Agata miala bal na zakonczenie gimnazjum a ja wczoraj 52 urodziny. No i minal rok od proby samobojczej. Minal rok od kiedy moje dzieci oddaly wszystko co kochalam oprocz nich. Ich kocham nadal lecz juz inaczej, na pewno nie tak jak przed rokiem. Zamknelo sie cos we mnie i dzieci oddalaja sie co raz bardziej ode mnie. Nie brakuje mi ich a wrecz przeciwnie, jestem zadowolona jak jestem sama w domu.