środa, 16 czerwca 2010

Nie chce mi sie pisac, robie wszystko bychcialo mi sie zyc. Jestem zawieszona w prozni,gdzies miedzy zyciem a smiercia. I sama nie wiem co wybrac. Juz nie dzieci mi zal zostawic samych tylko te malutkie serduszka, ktore mi zaufaly. Dzieci sa bezwzglednymi agresorami, rzadajacymi wszystkiego tylko dla siebie, wrecz nakazujacymi myslec ich kategoriami i ulegac ich nastrojom. Juz nie daje rady sprostac temu zadaniu, to przeroslo mnie a zupelny brak zaufania do dzieci wepchnal mnie w przepasc zapomnienia. Nie wiem czy warto miec dzieci, nie wiem czy dzieci to takie dobro o jakim sie mowi. Dobrze, ze wszyscy nie mysla tak jak ja bo nie byloby ludzi. I pewnie sa gdzies normalne dzieci, ktore potrafia uszanowac to co im sie daje. 80% charakteru to geny a w mojej rodzinie nie ma za dobrych genow. Sprzataczka i praczka to sa moje prababcie ze strony matki, jakiez one mogly przekazac geny???????????te pazerne Majki (okradla by matke by miec to co chce) czy tez wredota i bezwzglednosc Doroty a moze totalna glupota parobka Grzeska?????Moj ojciec pochodzil ze wsi gdzies kolo Lwowa (Rawa Ruska). Rodzina matki rowniez pochodzila z zapyzialej goralskiej wiochy i gdyby nie mezalians z pradziadkiem Franzem von Kuffel to bylaby totalna rodzinna durnota. Zreszta jak popatrzec to calkiem niezle skonczyla ta moja rodzinka. Ojciec i matka umarli na chorobliwa zlopsc i zawisc w polaczeniu z rakiem. Siostra matki wariatka, siostra ojca byla najnormalniejsza i nigdy nic zlego od niej nie uyslyszalam, natomiast rodzice psy na niej wieszali. Starsza corka skonczyla z tatusiem swojej siostry, mlodsza jako prostytutka i utrzymanka. Niereozgarniety Grzes udaje, ze cos powaznego , na skale swiatowa, robi. Co jest oczywiscie bzdura gdyz on nie potrafi ani parcowac ani tym gorzej dla niego , myslec. Moja siostra skonczyla jako alkoholiczka najprymitywniejszej nacji, pamietam tez matke matki. Buzie miala pusta, wrecz dalnowata. Wrednoscia Dorota nie ustepuje jej ani o krok. Stara skonczyla w domu starcow i tam tez swiecie wierzac w boga umarla. Reasumujac w mojej rodzinie pozostaje jedna (juz zmarla) ciocia Urszula i gdyby nie matka to pewnie ojciec tez bylby nortmalny. Dal sie jednaK JEJ OMOTAC TAK BARDZO, ZE TEGO NAWET NIE WIDZIAL. Wiem, ze druga normalna osoba w tej rodzinie jestem ja tylko dlaczego wychowalam tak dziwne dzieci?????? Klade to na karb tych paskudnych 80% genow po sprzataczkach, praczkach i parobkach. To ze strony matki, ze strony ojca bylo ciut lepiej gdyz nawet mieli herb. Nie przyznaje sie do tak paskudnego pochodzenia, bo nawet nie robotniczego. Zwyczajnie wstydze sie gdyz poczuwam przynaleznosc do zupelnie innej klasy spolecznej,(pewnie takie wlasnie geny odziedziczylam) Wprawdzie nigdy nie udalo mi sie dostac do wyzszej klasy ale zawsze dbalam o to by dom byl na poziomie, b y dzieci umialy sie zachowac i ubrac, by na scianie wisialy gustowne obrazy a nie kiczowate pezjzaze czy ozlocone swietosci. Pamietam przepiekny wrecz kicz wiszacy w domu sasiada rodzicow. Nad lozkiem wisiala wielka gola baba. Nie wiem jak bardzo trzebabylo sie natrudzic byc taka koszmare stworzyc a jednak istenieja tacy ludzie. Zawsze zwracaslam uwage dzieciom na sposob mowienia, wyslawiania swoich mysli. To bardzo mocno swiadczy o pochodzeniu, ktore tak bardzo chcialam ukryc. Czuje wstret do sparzataczek, praczek, robotniczek i tym podobnych ludzi. Ich zasciankowosc, ciasnota myslowa i zero myslenia doprowadza mnie do pasji. Ja wiem, ze jestem inna, wiem, ze umiem spojrzec na sprawe obiektywnie, zauwazyc bledy w swoim postepowaniu, wyprzedzic myslenie rozmowcy. Patrzac na osobe wiedziec kim ona jest, w jaki sposob mozna z nia rozmawiac. Mam duzo darow genowych tylko co mi z tego jak to nie jest wszystko. Odseparowalam sie od dzieci, tworze na nowo swoje zycie, ucze sie patrzec na siebie jak na jedna osobe i jest mi trudno. Wiem, ze na to potrzeba czasu, w koncu to wlasnie on leczy rany a rana jaka wyryly we mnie moje dzieci jest jak przepasc, jak buchajacy ciagle wulkan. Mam nadzieje, ze w koncu zapomne o tym tak jak zapomnialam o Majce. Wiem, ze nie moge dac sie wciagnaC W OTCHLAN ROZPACZY GDYZ dobieglam dopiero polowy zycia. Jesli sie nie zabije to musze saie przestawic na inne tory te bez obciazenia. Jak sie tego naucze bede lekka i szczesliwa jak nigdy dotad. Zycze sobie tego na poczatek 53 lat :)

Brak komentarzy: