sobota, 20 listopada 2010

Nie chce mi sie zyc!!!!!!!!!!!!! Tylko Baska trzma mnie jeszcze przy zyciu, nie wiem jak dlugo.........

poniedziałek, 1 listopada 2010

DZIEJE SIE COS ZLEGO ZE MNA. Walcze z zyc albo nie zyc. Nie mam ani celu ani ochoty na zycie. Jedynie boje sie o baske i dyzie. Nie chce by zle trafily gdyz sa moimi oczkami w glowie. Wczoraj dalam liste Zajacowi co ma zrobic na wszelki wypadek gdyby cos sie ze mna stalo. A jestem bardzo bliska samobojstwu, bardzo bliska. Czuje tylko pustke, nic mi sie nie udaje nic dla mnie waznego nie istnieje. To co kochalam najbardziej odeszlo ode mnie , malo tego zniszczylo mnie i chyba jestem juz nie do naprawienia.Mam tylko nadzieje, ze Dorota odczuje kiedys to co mi zrobila. A ja stoje nad przepascia i powoli przestaje wolac o ratunek.....

środa, 13 października 2010

Czuje sie bardzo podle. Nie chce mi sie pisac i nie chce mi sie zyc i gdyby nie Baska i Dyzia to pewnie bym skonczyla ze soba. Tylko one mnie trzymaja przy zyciu. Zycie to sam bezsens i paranoja. Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzic.Czuje sie tak jakbym wisiala na cienkiej niteczce ,ktora za moment moze sie urwac. Juz 3 razy robowalam ze soba skonczyc i za kazdym razem sie nie udawalo. Czy mam sie nadal tak bardzo meczyc?????NIE CHCE ZYC!!!!!!!!!!!!!

wtorek, 14 września 2010

I znowu paskudna pogoda. Jest szaro buro i smetnie. Moje dzieci cos znowu kombinuja przeciwko mnie. To straszni oprawcy.

sobota, 11 września 2010

Jest piekna pogoda ale tylko na dworze, we mnie szaleje pustka.......nie chce mi sie pisac.

niedziela, 5 września 2010

Wczoraj pojechaly dzieci do Niemiec, Agata i Grzesiek. Z jednej strony ciesze sie, ze Grzesiek zdecydowal sie na samodzielnosc z drugiej zas czuje wielka pustke. Wprawdzie Grzesiek caly dzien spoedzal przy komputerze to jednak sama swiadomosc, ze jest w domu dawala mi namiastke rodziny. Teraz nie mam jej w ogole.Mam swoje psy i tym musze sie zajac by nie zwariowac.

sobota, 4 września 2010

Agata jeszcze nie pojechala. Nie rozumiem dlaczego,moze czekaja na pisemny wyrok. Czuje sie jak zbity pies. Dobrze, ze mam psychotropy bo bym zwariowala. A Grzes to kawal falszywego drania. Na sprawe idzie zeznawac przeciwko mnie a do mojej lodowki siega jak po swoje. Za nic nie placi a zyje jak paczek w masle. Paskudny typ z mojego syna. Glupi a do tego falszywy. Straszna mieszanka glupoty z idiotyzmem.Czuje sie padkudnie widzac kogo wychowalam. Juz sama nie wiem kto temu jest winien, ja czy przekazane geny. Katolicy wierza, ze po smierci jest pieklo i niebo. Ja wiem, ze pieklo to jest tu i teraz a o niebie mozna zapomniec.
Jest brzydko i zimno. Tegoroczne lato byla nienajladniejsze i wrzesien rowniez jest smutny. Smutny i ponury jak moj nastroj. Tak przykro mi, ze Agata odchodzi z domu, ucieka ode mnie jakbym byla tredowata. Doskonale wiem, ze za tym stoi Dorota ale nic nie moge poradzic. Jedyna nadzieja w tymn, ze kiedys Agata zrozumie to co sie stalo.

środa, 1 września 2010

Wczoraj odbyla sie sprawa sadowa o Agate. Niestety przegralam, w sumie to zgodzilam sie na jej wyjazd na stale do Doroty. Czulam sie straszznie,ale patrzac na to z drugiej strony to pozbylam sie okrutnej malej paskudnej dziewczynki do tego wrednej i falszywej. Adwokat kazal mi rowniez zrobic cos z synem, darmozjadem. Bede musiala zakazac mu zywienia na moj koszt i nakazac placic za prad za siebie oczywiscie. Nawet nie spodziewalam sie, ze moje dzieci sa az tak zepsute. Wiem, ze to moja wina, gdyz pozwalalam im na wszystko. Teraz jest za pozno byc cokolwiek zmieniac. Tak prawde mowiac zawsze bylam sama i nie zmieni sie to teraz wiec nie mam czego zalowac. Jednak cos w sercu mi peklo. Jeszcze mialam nadzieje, ze dzieci zrozumieja swoje zachowanie teraz wiem, ze nie. Lubie byc sama, nie bedzie to zatem nic nowego. W sadzie Agata powiedziala, ze mnie nie kocha. Plakala przy tym i sama nie wiem czy to prawda czy mowila to co jej Dorota nakazala. Wszystko jedno, to zostalo wypowiedziane i zapamietam na cale zycie. Dowiedzialam sie od moich dzieci takich dziwnych rzeczy o mnie, o ktorych nawet nie snilam. Klamaly i pograzaly mnie, siegnely w tym dna. Dorota jest obrzydwliwie wredna dziewczyna i jej na pewno nigdy nie przebacze.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Dzisiaj znowu pada. Jest zimno i paskudnie. Wczoraj Agata pojechala do Doroty do hotelu. Miala tam nocowac ale wrocila do domu. Dzisiaj rano pojechala ponownie do niej. Nie wiem dlaczego nie nocowala.
Bylam u adwokata. Mama mieszane uczucia. Z jednej strony chcialaby aby Agata zostala, w koncu ja kocham a zdrugiej zas by wyjechala i w ogolemi sie ni epokazywala na oczy. Sprawa sadowarozwiaze wszystko. Albo tak albo nie.
Sunia Iga nie bardzo karmi mlode. Musialam je zabrac i karmic samej. Moze mi sie uda. To sa cztery przesliczne szczeniaczki. Mocno trzymam kciuki za siebie.

niedziela, 29 sierpnia 2010

Ciagle pada. Jest brzydko i szaro. Sprawa o Agate juz pojtrze. Bedzie jeden wielki cyrk rodzinny. Grzesiu bawi sie na calego i czesto nie wraca na noc do domu. Straszny glupek. Nie wiem po kim odziedziczyl tak beznadziejna nature. Boje sie, ze bede go miala na glowie do smierci. Straszne. Ciekawe co powie na sprawie sadowej.
Wczoraj urodzila Iga, malutka sunia chihuahua. Bylam pewna, ze urodzi przez cesarke ale urodzila sama. Jestem bardzo zadowolona gdyz oszczedzilam 300 zl a sunie nie meczyla sie. Urodzila w 4 godziny 4 szczeniaczki. Bardzo szybko i sprawnie jej to poszlo. Bardzo dobrze dba o swoje malenstwa.

sobota, 28 sierpnia 2010

Wczoraj wieczorem Agata wrocila z Niemiec.Nawet pozwolilam Grzeskowi wziac samochod. Byl bardzo zadowolony z tego faktu. Dzisiaj Agata nawet nie zeszla na dol by sie ze mna powitac. Pierwsza sie z nia przywitala. Przjela mnie bardzo chlodno. Przykre gdyz wiem,ze to robota Doroty. Nic na to nie poradze, musze byc cierpliwa. Moze kiedys sie cos zmieni a jaka nie to 18 lat i niech jedzie gdzie chce. Jestem przyzwyczajona do tego, ze zawsze jestem sama wiec i to mnie nie zaboli. Musez jajkos wytrzymac te 3 lata. W sumie,prawde mowiac to bylo mi dobrze bez Agaty i jej fochow. Mam tego dosyc. Ma tak wyprany mozg, ze zupelnie nic do niej nie dochodzi, Bardzo mi przykro z tego powodu ale nie zamierzam jej o nic prosic. Agata to jeden wielki foch. Tylko nie rozumiem tego, ze dzieci tak zle mnie traktuja, ze maja jakies wyimaginowane pretensje. Wiem, ze to krecia robota Doroty Ona jest poprostu zla. Od podszewski zepsuta dlatego bardzo jej pasowala praca prostytutki. W sumie nadal jej pasuje bo przeciez jest utrzymanka starego trupa. Tak poswiecilam sie dzieciom, ze nawet nie wiem kiedy stracilam swoich przyjaciol, znajomych. Teraz nie mam do kogo sie zwrocic, wyzalic czy tez zwyczajnie porozmawiac. Moje dzieci sa okrutne i bezmyslne. Mysle, ze zrozumieja dopiero gdy dostana sami po dupie. Dobrze, ze mam psy, ze moja pasja pomaga mi wytrwac w tym wszystkim. Z jednej strony chcialabym by Agata wyniosla sie z domu z drugiej wiem, ze bede za nia tesknic. Beznadzieja, sama nie wiem co robic. Musze jakos dac sobie z tym wszystkim rade. To bardzo boli..... Zachowanie Agaty pozostawia wiele do zyczenia. Podczas porzadku pokoju po Dorocie znalazlam kilaka uran, ktore przydaly mi sie do chodzenia po domu. Miedzy innymi zielona bluzka. Dzisiaj akurat mialam ja na sobie i Agata momentalnie stwierdzila z oburzeniem, ze jest to jej bluzka. Zdjelam ja i jej oddalam. Nie potrzebuje wstretnych fochow rozpaskudzonej Agaty. Jak jej zachowanie sie nie zmieni to chyba przestane jej lubic. Kocham ja ale niemoge pozwolic na takie zachowanie w stosunku do mnie. Nawet kiedys wykrzyczala mi,ze musze ja utrzymywac. To szkola wrednej Doroty. To przykre ale mam dosyc swoich dzieci i chcialabym by sie zapadly pod ziemie albo wyjechaly tak jak Majka na drugi koniec swiata i daly mi spokoj. To co zrobila Majka jest niczyzm w porownaniu z tym co zrobila i robi nadal Dorota. Ona przewyzszyla babcie Marysie i Mietke do kupy biorac. Nie wiem po kim ma tak paskudny charakter ale chyba po Delinowskich. Boje sie, ze nigdy sie nie zmieni a Agacie imponuje to, ze ma duzo pieniedzy, ze traktuje ja jak dorosla (opowiadala nawet przy niej o swoich dzialaniach w burdelu) i prowadzi ja po restauracjach i sklepach z odzieza.

środa, 25 sierpnia 2010

Dzisiaj pogoda znowu sie pogorszyla. Pewnie bedzie padac, ale to dobrze, nowo posadzone krzewy beda dobrze nawodnione. Za rok lub dwa bedzie widac piekno posadzonych przeze mnie roslin. Kosiarka ponownie sie zepsula i musze dzisiaj jechac do punktu naprawy. Nastepne pieniadze wyjda ze skromnego budzetu. Szkoda.
Agata nadal nie daje znaku zycia. Szkoda, myslalam ,ze choc trocge sie za mna stesknila. Grzesiek bez zmian, nic nie robi tylko gra i gdzies biega po miescie. Kiedy on dorosnie, czy w ogole dorosnie....czasami miewam watpliwosci. Najbardziej sie boje, ze bede na niego skazana cale swoje zycie bo nie da sobie sam rady.No coz.....sama go wychowalam i nie moge miec do nikogo pretensji jak tylko do siebie.Ale on byl od malego dziecka calkiem niesamodzielny. Grzeska zachowanie wyglada jak dorastanie nastolatka a ma juz 24 lata. Jestem nim zalamana.

sobota, 21 sierpnia 2010

Koniec sierpnia jest piekny. Kocham taka pogode. Powinnam urodzic sie w Afryce lub Australii, tak lubie goraco i parno. Za to nie znosze zimy, fuj, zimno, mokro i przykro. Szybko robi sie ciemno i jest paskudnie. A propo zimy, tak bardzo boje sie czy dam rade zaplacic za prad. W zimie place ok 2000 za prad, za ogrzewanie. Teraz maja sie wyszczenic 2 suczki to bede musiala zaraz za prad zaplacic by starczylo.
1 wrzesnia zbliza sie bardzo szybko. Boje sie sprawy, tych nerwow i zjadliwego gadania Doroty. Nie wim czy bede w stanie jej wybaczyc to co zrobila. Tym bardziej, ze jej postawa sie nie zmienila, ubliza mi w najroznieszy sposob. Mam nadzieje, ze kiedys za to zaplaci i w koncu pojdzie po rozum do glowy. Nawet nie wiem kogo wychowalam, zmije to malo powiedziane. A to jest moja corka, corka, ktora byla dla mnie przyjaciolka. Teraz rozumiem jej postepowanie. Gdy byla ode mnie zalezna to byla potulna jak stanela na wlasnych nogach w dupie jej sie przewrocilo i wydaje jej sie, ze zlapalapana boga za nogi a to niestety tylko kawalek jej zycia. Zobaczymy co bedzie dalej. Nie zycze jej nic zlego ale za to co zrobila i robi nadal musi zaplacic. Cala moja nadzieja w adwokacie. Ten twierdzi, ze polskie sady nie chca wydawac dzieci za granice.Ma wielkie doswiadczeie wiec mu wierze, poza tym sad nie ma innych podstaw do tego by zabrac mi dziecko i oddac niepowaznej Dorocie. Boze,naprawde niepowaznej i do tego paskudnie wrednej. Nigdy nie bylam taka, nawet nie lezy to w moim charakterze, naleze do osob lubiacych spokoj i dajacych innym zyc. A dzieciom dalam wszystko co mialam, cala siebie i dostalam za to caly ostatni rok, rok moich cierpien. Dobrze, ze dochodze do siebie i powoli stygna moje uczucia i zdobywam dystans do ostatnich wydarzen.
Koniec sierpnia jest piekny. Kocham taka pogode. Powinnam urodzic sie w Afryce lub Australii, tak lubie goraco i parno. Za to nie znosze zimy, fuj, zimno, mokro i przykro. Szybko robi sie ciemno i jest paskudnie. A propo zimy, tak bardzo boje sie czy dam rade zaplacic za prad. W zimie place ok 2000 za prad, za ogrzewanie. Teraz maja sie wyszczenic 2 suczki to bede musiala zaraz za prad zaplacic by starczylo.
1 wrzesnia zbliza sie bardzo szybko. Boje sie sprawy, tych nerwow i zjadliwego gadania Doroty. Nie wim czy bede w stanie jej wybaczyc to co zrobila. Tym bardziej, ze jej postawa sie nie zmienila, ubliza mi w najroznieszy sposob. Mam nadzieje, ze kiedys za to zaplaci i w koncu pojdzie po rozum do glowy. Nawet nie wiem kogo wychowalam, zmije to malo powiedziane. A to jest moja corka, corka, ktora byla dla mnie przyjaciolka. Teraz rozumiem jej postepowanie. Gdy byla ode mnie zalezna to byla potulna jak stanela na wlasnych nogach w dupie jej sie przewrocilo i wydaje jej sie, ze zlapalapana boga za nogi a to niestety tylko kawalek jej zycia. Zobaczymy co bedzie dalej. Nie zycze jej nic zlego ale za to co zrobila i robi nadal musi zaplacic. Cala moja nadzieja w adwokacie. Ten twierdzi, ze polskie sady nie chca wydawac dzieci za granice.Ma wielkie doswiadczeie wiec mu wierze, poza tym sad nie ma innych podstaw do tego by zabrac mi dziecko i oddac niepowaznej Dorocie. Boze,naprawde niepowaznej i do tego paskudnie wrednej. Nigdy nie bylam taka, nawet nie lezy to w moim charakterze, naleze do osob lubiacych spokoj i dajacych innym zyc. A dzieciom dalam wszystko co mialam, cala siebie i dostalam za to caly ostatni rok, rok moich cierpien. Dobrze, ze dochodze do siebie i powoli stygna moje uczucia i zdobywam dystans do ostatnich wydarzen.

sobota, 14 sierpnia 2010

Jest juz niedziela, polowa sierpnia. Tak szybko leci mi czas. Jak nauczylam sie zyc wzglednie normalnie to czas biegnie szybko. Chociaz i tak myslami jestem w lozku, chetnie przespalabym cala dobe. Nie da sie wiec ucze sie zyc na nowo. I udaje mi sie. Co raz czesciej myslami jestem 1.09 na sprawie. Wiem, ze wygram ale i tak sie martwie. Tesknie tez za Agata. Ta zupelnie nic do mnie nie napisala ani tez nie zadzwonila. Wielka szkoda, ze mnie nie potrzebuje jednak mam ciche nadzieje, ze jest inaczej, ze robi to na pokaz dla Doroty. Z Grzegorzem moje stosunki sa co raz lepsze, jestem z tego bardzo zadowolona. Atmosfera powoli robi sie wzgleni normalna. Mam nadziej, ze odzyskam wiare w zycie i sytuacja w domu sie unormuje. Agata mnie bardzo martwi. Dorota ma na nia bardzo zly wplyw. Zeby tylko jej calkiem nie zepsula.

piątek, 13 sierpnia 2010

I znowu pada. Teraz zajac zaczal kosic wiec mam troche odpoczynku i skoszona trawe. Tyl wyglada calkiem ladnie. Kupilam kilkanascie roslin i posadzilam. Z tylu rowniez kilka z nich rosnie. W przyszlym roku lub za 2 lata bedzie pieknie. W koncu dorobilam sie perukowcow. To piekne male drzewka z przepieknymi kwiatami przypominajacymi glowy. Kupilam czerwonego i bialego perukowca. To przepiekna ozdoba ogrodu.
Ciagle martwie sie sprawa sadowa o Agate. Adwokat pociesza mnie, ze na pewno jest wygrana gdyz jestem dobra matka a poza tym sady nie chca dzieci wydawac z Polski. Mam nadzieje, ze wygram bo inaczej nie wiem co zrobie. Bardzo kocham Agate i wiem, ze kiedys zrozuzmie swoje postepowanie. Mam tez nadzieje, ze to zachowanie kilkunastolatki. Chociaz Grzesiek ma 24 rok i zachowuje sie nadal jak kilkunastolatek. Sama nie wiem od czego to zalezy. Jestem bezradna w stosunku do moich dzieci. Zachowanie ich zwyczajnie zalamauje mnie. To w koncu przez nich wpadlam w depresje i chcialam popelnic samobojstwo. Nie wiem czy zdaja sobie z tego sprawe. Mysle, ze nie. Moj syn wybiera sie na wolny kierunek na Wroclawskim Uniwersytecie, uwaga!!!!! na fizyzke!!!!! Jestem zalamana. Na fizyke jak nie mogl sie jej nauczyc i zawsze usprawiedliwial zostawienie studiow fizyka. Ponoc nigdy nie mogl sie jej nauczyc a teraz chce isc na fizyke. Juz nic nie mowie. Niech robi co chce i tak jest na moim utrzymaniu. Chociaz musze przyznac stosunki miedzy nami ocieplily sie. Wiecej ze mna rozmawia i jest milszy. Zdecywowanie jestem zadowolona. Moze potrzebuje jeszcze kilku lat by dorosnac.....juz nie wiem. Mam nadzieje, ze mijajace miesiace, lata czegos go naucza. Jest taki przystojny i inteligentny, tylko dlaczego taki glupi. Mam nadzieje, iz w mysl zasady dobre wino musi dlugo dojrzewac moj syn tak z czasem zmadrzeje.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Przeczytalam dzisiaj artykol na onecie pt"dobrzy rodzice zle dzieci", bardzo podniosl mnie na duchu. Doslownie jak wyjeta sytuacja z mojego zycia. Utwierdza mnie to w mniemaniu, iz bylam za dobra, ze bylam niekonsekwentna, ze rozpaskudzilam swoje dzieci. Naprawde czuje sie zdecydowanie lepiej. Ja to zawsze podejrzewalam ale ten artykol utwierdza mnie w tym mniemaniu. Oczywiscie potwierdzam zdanie " male dzieci maly problem duze...." Mam jednak ciche marzenie, iz sytuacja ta sie w koncu zmieni, ze dorosna i zrozumieja, ze to co robia jest zle.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Dawno nie pisalam. Jakos nie mialam w ogole ochoty pisac. Psychicznie czuje sie lepiej. Nawet zmniejszylam ilosc tabletek. Po jednych rece mi sie trzesly zatem zupelnie zrezygnowalam z nich. A jak zobaczylam ile one kosztuja to sie przestraszylam :). Czuje sie dobrze i to jest najwazniejsze. Kupilam sobie laptopa. Jestem zadowolona bo w koncu mam nowy komputer a nie po Grzesku. Dorota nie moze przezyc tego i wypisuje mi glupie smsy. Nie wiem czy kiedykolwiek ona sie zmieni. Boje sie, ze w tej nowej pracy ujawnil sie jej prawdziwy charakter. Szkoda bo bardzo ja kocham i trudno bedzie mi sie z nia rozstac. Drazni ja to, ze sama sie utrzymuje i nie prosze jej o pieniadze, drazni ja to, ze kupuje sobie rozne rzeczy, drazni ja w koncu to, ze udalo mi sie choc troche utrzymywac z hodowli psow. W sumie to drazni ja wszystko co robie. Bardzo to przykre ale prawdziwe. Najgorsze jest to, ze buntyuje Agate, dziewczynke w trudnym wieku i ze latwo to jej wychodzi. Agata nawet 1 smsa nie wyslala do mnie prze te prawie 2 miesiace pobytu u Doroty. Mysle, ze nie teskni tylko na zewnatrz, zeby przypodobac sie Dorocie a tak naprawde teskni za mna tak jak ja za nia. Taka mam nadzieje ale jak jest naprawde nie wiem. Grzegorz nadal zachowuje sie jak idiota. Nic nie robi, siedzi na moim utrzymaniu i uwaza, ze jest bardzo wazna persona w naszym domu. Przykre, ze wychowalam 4 dziwnym osob. W sumie kazde jest inne a tak naprawde to sa bardzo podobne do siebie. Wychowalam 4 dzieci a jestem sama. Jak to sie dzieje?????? Moi rodzice znecali sie nade mna pszchicynie i fiyzcynie a ja ich kochalam i szanowalam. Ja im nie robilam krzywy a oni mnie nie szanuja i nie wiem czy w ogole kochaja. Agacie wmawiaja, ze jej nie kocham i dziecko ma duzy stres z tego powodu. Nie wiem jak dam sobie rade ....nie wiem.
Wracajac do ogrodu to dosyc dlugo padalo i trawa z tylu wyrosla ponownie dosyc duza, nie tak jak kiedys ale sporo mialam pracy by to skosic. Znow pada ale dzisiaj moze cos zrobie.
Nie wiem czy chce zyc czy tez nie. Zyje w zawieszeniu i chyba tylko dzieki psom, ktore daja mi pewnosc, ze kotos mnie kocha. Mam tez pewnosc, ze jak bede miala juz dosyc to mam czym sie truc :) i nikt mnie juz nie uratuje.
1.09 mam sprawe o ograniczenie praw rodzicielskich nad Agata z Doroty powodztwa. Adwokat mowi, ze jest to wygrana przeze mnie sprawa ale to nastepny stres i to mocny. Agata pewnie chce bym przegrala i bedzie zawiedziona, ze tak sie nie stalo lecz nie moge jej oddac niepowaznej Dorocie. Ona Agate zniszczy. Ma na dziecko destruktywny wplyw. Sama tego nie widzi ale Agata staje sie biernym jej sluchaczem co doprowadzi do tragedii dziecka. Szkoda, ze Dorota sobie z tego nie zdaje sprawy.

piątek, 23 lipca 2010

Jestem do niczego. Nawet moje dzieci, tak wychuchane i wydmuchane a odwracaja sie i knuja cos przeciwko mnie. Cala 3lub,jesli wierzyc Dorocie, czworka. A tak naprawde to Dorota zeszla do poziomu kurewek z ulicy i bezlitosnie chce mnie Zniszczyc. Grzesiek zostal odstawiony od c ycka finansowego Doroty i teraz sam nie wie co ma ze sobA ZROBIC. Ja sie dzieki bogu i partii lecze i czuje sie znacznie lepiej choc nachodza mnie jeszcze chceci polkniecia wszystkich tabketek i utopienie sie. Bo tak naprawde to nie mam dla kogo zyc oczywiscie pomijajac moje psy bo tylko one sa dla mnie wazne. Krzysiek bardzo mi pomaga, kazdy grosz przynosi do domu, talony na zycie, zapomogi i dwoimy sie i troimy aby mozna bylo normalnie zyc a ta mala nastolatka twierdzi, ze nie ma co jesc. No tak, nie ma pizzy, chamburgerow, frytek i innego tego rodzaju swinstwa.Agata zawsze to kochala az doigrala sie chemoroidow. Na moment przestala a potem znow. Mama Dorota podsyla pieniadze i wydaja je razem z Grzeskiem bo Agata nie zstawi brata w potrzebie. Przykro jest patrzec jak wlasne dzieci wpadaja we wlasna pulapke, jak niszcza sobie zycie jak uwazaja ciebie za tredowata. A pretensji do mnie tyle, ze 10 by nie dalo rady ich udzwignac. Bylam juz u adwokata i twierdzi, ze w 90% sady Polskie nie chca oddawac dzieci do innych krajow. Mam nadzieje, ze 1 wrzesnia na takaiego sedziego trafie. Z alkoholizmem moje dziecko przesadzilo a z uzaleznieniem od relanium to jej wtopa. Ale coz, stala sie zjadliwa a nawet powiedzialabym krwiopijcza.
To bardzo boli, z tak fajnej rodziny nie pozostal nawet proch. Wszystko sie rozzpadlo i nic juz nie wroci. A zycie plynie dalej i przez palce przeciekaja dni i godziny. Musze byc silna by to przetrwac by zyc dla tych moich psiakaow bo tylko je mam. A jak nie wytrzymam oddam je w dobre rece i bedzie ze mna koniec bo w koncu po co na sile trzymac sie tego swiata. Nie rozumiem.

poniedziałek, 19 lipca 2010

Dzialo sie wiele a nic nie pisalam.Najpierw kupilam sobie laptopa. Zawsze marzylam by go miec ale zawsze dla dzieci a teraz nie !!! teraz dla mnie. Niedlugo kupie sobie fajny telefon.Agata pojechala po t\raz drugi do Doroty a ja dostalam od niej esemesy i dzwonila. Zbliza sie sprawa i nie wiem czy gra dla sprawy czy rzeczywiscie chce sie zblizyc i przeprosic. Nie wiem, samo sie okaze.
Najwiecej zrobione jest w ogrodzie. Zajac kradl kostki brukowe a ja robilam z tylu ogrodu maly chodniczek. Bardzo ladnie to wyglada. Jeszcze kilka razy przywiezie i bedzie super. Posadzilam tam nawet bambusa.

wtorek, 13 lipca 2010

Nareszcie piekna pogoda!!!!!!!!! Od kilku dni slonce az parzy, fajnie uwielbiam to. Lekarstwa dzialaja lepiej.Juznie denerwuje sie tak bardzo jak kiedys.Wczoraj Agata wyjechala zkolezankami na jakis piknik, niedawno werocila. Cos sie nie klei dzieciom z Dorota. Grzesiek wszystko ma w dupie i nie ma pieniedzy, Agata chodzi jakas niezadowolona. Nie wnikam o co chodzi, pewnie niedlugo samo wyjdzie.
No i najwazniejszy nius: dostalam od Doroty smsa z prosba bym sie leczyla na alkoholizm i wyrazna che cia prztulenia sie do mnie. Bardzo chetnie przytule Dorote jak tylko zmieni spojrzenie na swiam i mnie.Kocham ja jaka jest ale niech ode mnie sie odczepi ze swoimi urojeniami.

sobota, 10 lipca 2010

Moi rodzice moze i kochali nas na swoj dziwny sposob ale traktowalai nas okrutnie. Moja siostra wysiadla jest wrakiem czlowieka a ja lecze sie psychiatrycznie co pozwala mi wzglednie normalnie zyc. Nigdy jednak rodzicomm nie poziwedzxialam ani tym bardziej zrobilam czegos zlego. Psycholog twierdzi, ze jest to wynikiem ich sily a mojej slabosci w steosunku do nich. I tak tez miedzy innymi tlumaczy postepowanie moich dzieci. Jednak z takim splyceniem sprawy nie zgadzam sie. Jest cos jak szaccunek do rodzicow, ludzi obcych, dzieci i to szacunek wyplywajacy sam z siebie. Szanowalam swoich rodzicow chociaz momentami ich nienawidzilam. Uwazam, ze z taka cecha sie rodzi. Jako mala dziewczynka nosilam torby straszym ludziom, zrywalam sie z siedzenia w tramwaju i robilam duzo innych rzeczy uwazanych za dobre wychowanie. Tego jednak nikt mnie nie nauczycl , sama to zrobilam. Pamietam nawet, iz jako 6-7 latka nie bylam pewna poprawnosci w mowieniu, zawsze pytalam sie polonistki. Moi rodzice to zwykli ludzie, ktorzy dopiero co wyszli z klasy robotniczo wiejskiej. Pamietam j ak sprzatalaam u starszej pani Litwinki. Chciala dac mi mieszkanie ale jakosc zle to odebralam (wkoncu mialam lat kilkkanascie i bylam isdealistka) i skonczylo soe to jedynie propozycja. Moje dzieci byly uczone wielu rzeczy lecz niewiele z nich zostaly przez nie zaakceptowane. Dorota, zjadliwosc i wredota w jednej osobie, szybko nauczyla sie paskudnych rzeczy, ktore byly jej potrzebne a o szacunku nie ma nawet tu mowy, niedorozwiniety Grzes chyba nawet nie wie co to szacunek i myli sie mu e straqchem przed sila. Agata jest uczona przez nich obojga i sama nie wiem co z niej wyroswnie. Licze, ze te nascie lata minie i zacznie myslec swoja glowa a nie Doroty i Grzeska. A tak nawiasem to Agata robi jakis beznadziejny plakat dla Doroty na urodziny a o moich zupelnie zapomniala, ani dzien dobry ani pocaluj mnie w dupe. Nie wiem czy to lekarstwa czy dojrzewania niczym wino sprawy ,robi mi sie to obojetne. Jeszcze lat kilka takiej sytuacji a poczuje sie jako calkiem wolna . Wiem, ze gdy wychodze na prosta zawsze jakas cholera wlezie w moje zycie i rozwala je od srodka. Byl juz spokuj a tu TRACHHHHHHHH i Dorota, ktora rozwalila calkiem rodzine, rodzine , ktorej nie da sie juz poskladac do kupy gdyz brak w niej zaufania i koniec.

środa, 7 lipca 2010

Jestem w szoku!!!!!! Wczoraj Agata uswiadomila mi, iz wyrzucilam ja z domu, Ciezko Dorota pracuje by zrobic dziecku pranie mozgu. Chcialam ja przytulic ale ta odsunela sie z odraza ode mnie. To bardzo boli. Dowiedzialam sie rowniez, zze dostala sie do 30 LO. To dobrze.
Z tylu ogrody z Krzyskiem zrobilismy kawalek sciezki prowadzacej od bajorka do domu. Jak skonczymy bedzie pieknie:)

wtorek, 6 lipca 2010

Dzisiaj w nocy wrocili Agata z Grzeskiem. Grzesiek pare razy wpadal do domu, pewnie sprawdic co matka robi , Agate nawet to nie interesowalo. Sroci;a wczoraj i jak gdyby nic ranowyszla nie mowiac nawet dowidzsenias. Nie wiem co sie dzieje. Nie rozumiem co ja im zrobilam????? Zwrocilam Agacie uwage a ta z takim mlodziezowym lekcewazeniewm stwierdezila, ze bedzie pamietac. To bardzo boli. Nie umiem znalezc sie w powstalej sytuacji. A jeszcze do tego brakuje mi pieniedzy na leki. Bardzo bym chciala byu moje dzieci zniklmely z mopjego zycia tak mam ioch dosyc. Egoisci, bezwzgledni ludzie, zapatrzeni tylko w siebie, nie zwracajacy uwagi na innych, zero empatii. Rozumiem, ze wiek dorastania jest bardzo trudny ale czy prawie 30 lat to wiek dorastania???? Grzesiek jest na poziomie 15 latka dlatego tak swietnie dogaduje sie z Agata. To dobrze tylko, ze brac przyklad z Grzeska to katastrofa.Z Doroty jeszcze wieksza....Agata, jako nastolatka, odrzuca moj autorytet zreszta i tak mocno podwazany przez rodzenstwo, a zaczyna wzorowac sie na Grzesku i Dorocie co moze doprowadzic do nieszczescia. Sa to bowiem nieodpowiedzialni i bardzo bezwzgledni ludzie. Jak zajdzie z ich strony potrzeba to pozbeda sie naiwnej Agaty. Ja to widze ale oni nie, Dorota robi to z zimna krwia i doskonle zdaje sobiwe sprawe z tego.
Juz byl taki moment, ze Agata mowila mi, ze mnie kocha, potrafila posiedziec ze mna i porozmawiac. Szybko Dorota wybila jej to z glowy.To bardzo boli, cierpie jak nigdy, jezeli o to Dorocie chodzilo to udalo sie jej, Po prosztu jest destruktywna i w tym jest najlepsza. Ngdy nie miala kolezanki, chlopaka, nigdzie nie chodzila na imrezy, cos z nia musialo byc cnie tak.Agata wychodzi z domu do kolezanek. zapraszana jest na iprezy,, do kina, Grzesiek to w ogole imprezowicz pelna ageba :) bo tylko to potrafi robic, w tym jest najlepszy.

czwartek, 1 lipca 2010

Pisze dopiero teraz gdyz syn wylaczyl telefo i interenet,jakiez to niskie. wczoraj kupilam swoj i nie jestem juz od niego zalezna. Bylam u lekarza, ten zapisal mi mocniejsze lekarstwa. Z synem jestem tylko na dzien dobry z corka chyba tez, Przyschodzi ze szkoly czesc wychodzi a domu czesc. Dostalam wczoraj powiadomieniue z sadu, ze Agata moze jechac na 2 miesiace do Doroty a sprawa o ograniczenie mi praw do Agatay odbedzie sie 1,09. Jestem zszokowana tym co robi moja corka. Grzesiek jest cos na nia zly . choc nie wiem czy nie pojechal razem z Agata do Berlina. Zly bo niby D orota nie przysyla mu pieniedzy. Bzdura. Jestem pewna, ze specjalnie nie placil by wylaczyli interent co swiadczy o tym, ze byc moze pozbylam sie swoich dzieci. Tak prawde mowiac chcialabym by oni nie wrocili do domu. Niech zostana w Niemczech i o mnie zapomna. Lubie samotnosc w sensie pozytywnym) lunie wyjsc spokojnie z psami na podworko, nie musze sie marywic o wszystko. Moje problemy schodza jedynie do zdrowia i dobrzego utrzymania kochanych psow i dbanie o swoj wyglad, Dobrze ze pozwolilam Zajacowi mieszkac u mnie. Zawsze lzej finansowo i mozna czasami z nim porozmawiac. Nie jest to oczywiscie partner do rozmow, jest bardzo prostym czlowiemliem ale nie jest zly.Bylam u adwokata, sprawa sie zajmie nie wiem za ile ale bede musiala zaplacic.On doskonale mnie pamieta ze sprawy rozwodowej. Nie wiem na czym to polega (n ie jestem najpiekniejsza kobieta na swiecie), ze ludzie mnie pamietaja. Dla mnie to dobrze.
Agata w dzien wyjazdu szybciutko spakowala kota i psa i chciala po cichutku wyjechac. Niczym zlodziej. Zmieszala sie gdy ja zauwazylam. Dlaczego ciagle klamie???Czasami czuje wielka niechec do molich dzieci a czasami wrecz ich nie lubie. Draznia mnie gdy sa w poblizu a juz patrzec na nich nie moge. Gdy widze te drwiace i ukrywajace c os twarze robi mi sie niedobrze. Przeciez nic im nie zrobilam, moze nie wiem co, ktos w koncu powinien mi to wytlumaczyc. Teraz jesatem na etapie oddalania sie od dzieci. Jak ich nie ma JESTEM SPOKOJNA I ZADOWOLONA. Ale wiem, ze wroca bo Dorota nie bedzie nianka dwoga nygusow. Wcale jej sie nie dziwie, to tylko ja jestem taka durna. No coz.....

niedziela, 20 czerwca 2010

Nie wiem co ze soba zrobic. Najchetniej wcisnelabym sie w kat, tak by nikt mnie nie zauwazal. Mam juz dosyc, nie daje rady. Nie umiem zapomniec tego co bylo w zeszlym roku. To najbolesniejsze co mnie w zyciu spotkalo. Uciekam sie do pracy w ogrodzie, tak bym nie miala sily myslec a byc zadowolonym z efektu pracy. Nowe tabletki nasenne nie bardzo mi sluza. Nie spie najlepiej.
Nie chce zyc. Nie mam dla kogo i po co. JesZcze moje ukochane psy trzmaja mnie ale wiem, ze kiedys moge nie wytrzymac. Nigdy w zyciu nic mi sie nie udawalo. Urodzilazm sie w durnej i prymitywnej rodzinie, bili mni i kopali, wyzywali i niszczyli psychicznie. Potem wyszlam za maz by uciec z domu i z deszczu pod rynne. Alkoholik i artysta w jednym. Choc umial robic wszystko najlepiej mu sie pilo i nic nie robilo. Drugio to Jacus nygus nie z tej ziemi. Klamca i len i do tego cham z chamskiej rodziny. Za co sie wzielam, szlo wspaniale, jednak w penym momencie wszystko sie psolo. Zawsze mialam sie za madra i inteligentna osobe ale zawswze konczylam jak dupeek z reka w nocniku. Nie moge juz tak dluzej. Wiemj, ze mam przed soba jeszcze wiele lat ale wiem tez, ze zupelnie nic sie nie zmieni a dla niczego nie mozna zyc. Zatem nie chce zyc i juz.

środa, 16 czerwca 2010

Nie chce mi sie pisac, robie wszystko bychcialo mi sie zyc. Jestem zawieszona w prozni,gdzies miedzy zyciem a smiercia. I sama nie wiem co wybrac. Juz nie dzieci mi zal zostawic samych tylko te malutkie serduszka, ktore mi zaufaly. Dzieci sa bezwzglednymi agresorami, rzadajacymi wszystkiego tylko dla siebie, wrecz nakazujacymi myslec ich kategoriami i ulegac ich nastrojom. Juz nie daje rady sprostac temu zadaniu, to przeroslo mnie a zupelny brak zaufania do dzieci wepchnal mnie w przepasc zapomnienia. Nie wiem czy warto miec dzieci, nie wiem czy dzieci to takie dobro o jakim sie mowi. Dobrze, ze wszyscy nie mysla tak jak ja bo nie byloby ludzi. I pewnie sa gdzies normalne dzieci, ktore potrafia uszanowac to co im sie daje. 80% charakteru to geny a w mojej rodzinie nie ma za dobrych genow. Sprzataczka i praczka to sa moje prababcie ze strony matki, jakiez one mogly przekazac geny???????????te pazerne Majki (okradla by matke by miec to co chce) czy tez wredota i bezwzglednosc Doroty a moze totalna glupota parobka Grzeska?????Moj ojciec pochodzil ze wsi gdzies kolo Lwowa (Rawa Ruska). Rodzina matki rowniez pochodzila z zapyzialej goralskiej wiochy i gdyby nie mezalians z pradziadkiem Franzem von Kuffel to bylaby totalna rodzinna durnota. Zreszta jak popatrzec to calkiem niezle skonczyla ta moja rodzinka. Ojciec i matka umarli na chorobliwa zlopsc i zawisc w polaczeniu z rakiem. Siostra matki wariatka, siostra ojca byla najnormalniejsza i nigdy nic zlego od niej nie uyslyszalam, natomiast rodzice psy na niej wieszali. Starsza corka skonczyla z tatusiem swojej siostry, mlodsza jako prostytutka i utrzymanka. Niereozgarniety Grzes udaje, ze cos powaznego , na skale swiatowa, robi. Co jest oczywiscie bzdura gdyz on nie potrafi ani parcowac ani tym gorzej dla niego , myslec. Moja siostra skonczyla jako alkoholiczka najprymitywniejszej nacji, pamietam tez matke matki. Buzie miala pusta, wrecz dalnowata. Wrednoscia Dorota nie ustepuje jej ani o krok. Stara skonczyla w domu starcow i tam tez swiecie wierzac w boga umarla. Reasumujac w mojej rodzinie pozostaje jedna (juz zmarla) ciocia Urszula i gdyby nie matka to pewnie ojciec tez bylby nortmalny. Dal sie jednaK JEJ OMOTAC TAK BARDZO, ZE TEGO NAWET NIE WIDZIAL. Wiem, ze druga normalna osoba w tej rodzinie jestem ja tylko dlaczego wychowalam tak dziwne dzieci?????? Klade to na karb tych paskudnych 80% genow po sprzataczkach, praczkach i parobkach. To ze strony matki, ze strony ojca bylo ciut lepiej gdyz nawet mieli herb. Nie przyznaje sie do tak paskudnego pochodzenia, bo nawet nie robotniczego. Zwyczajnie wstydze sie gdyz poczuwam przynaleznosc do zupelnie innej klasy spolecznej,(pewnie takie wlasnie geny odziedziczylam) Wprawdzie nigdy nie udalo mi sie dostac do wyzszej klasy ale zawsze dbalam o to by dom byl na poziomie, b y dzieci umialy sie zachowac i ubrac, by na scianie wisialy gustowne obrazy a nie kiczowate pezjzaze czy ozlocone swietosci. Pamietam przepiekny wrecz kicz wiszacy w domu sasiada rodzicow. Nad lozkiem wisiala wielka gola baba. Nie wiem jak bardzo trzebabylo sie natrudzic byc taka koszmare stworzyc a jednak istenieja tacy ludzie. Zawsze zwracaslam uwage dzieciom na sposob mowienia, wyslawiania swoich mysli. To bardzo mocno swiadczy o pochodzeniu, ktore tak bardzo chcialam ukryc. Czuje wstret do sparzataczek, praczek, robotniczek i tym podobnych ludzi. Ich zasciankowosc, ciasnota myslowa i zero myslenia doprowadza mnie do pasji. Ja wiem, ze jestem inna, wiem, ze umiem spojrzec na sprawe obiektywnie, zauwazyc bledy w swoim postepowaniu, wyprzedzic myslenie rozmowcy. Patrzac na osobe wiedziec kim ona jest, w jaki sposob mozna z nia rozmawiac. Mam duzo darow genowych tylko co mi z tego jak to nie jest wszystko. Odseparowalam sie od dzieci, tworze na nowo swoje zycie, ucze sie patrzec na siebie jak na jedna osobe i jest mi trudno. Wiem, ze na to potrzeba czasu, w koncu to wlasnie on leczy rany a rana jaka wyryly we mnie moje dzieci jest jak przepasc, jak buchajacy ciagle wulkan. Mam nadzieje, ze w koncu zapomne o tym tak jak zapomnialam o Majce. Wiem, ze nie moge dac sie wciagnaC W OTCHLAN ROZPACZY GDYZ dobieglam dopiero polowy zycia. Jesli sie nie zabije to musze saie przestawic na inne tory te bez obciazenia. Jak sie tego naucze bede lekka i szczesliwa jak nigdy dotad. Zycze sobie tego na poczatek 53 lat :)

piątek, 11 czerwca 2010

Jest tak pieknie na dworze, iz nie chce sie do domu wracac. W domu nareszcie ciepelko i nie trzeba sie ubierac. KOCHAM LATO !!!!!!!!!!!!!!
Bylam dzisiaj na policji w sprawie psow Atosa i Wiki. Psy beda do odbioru za okolo miesiac. Przy okazji dowiedziaqlam sie jak to moje dzieci sprzedawaly moje stworzenia. Strasznie. Pojechaly na plac handlowy na Swiebodzkim , zapakowaly wszystkie zwierzeta w samochod i tam sprzedawali rodowodowe psy za ......300 zl. Zawisc i glupota moich dzieci nie znaja granic. Im wiecej wiem co bylo i widze co robia coraz bardziej odechciewa mi sie bycia matka. To mnie przeroslo. Nie nadaje sie na matke do bicia, do ponizania i do dyrygowania a taka wlasnie mnie moje dzieci chcialyby widziec. Nie chce ich. Tak zwyczajnie i poprostu nie chce. Na policji oczywiscie nie powiedzialam co wiem, ze to moje dzieci. Oni sami sobie naskrobia z takim podejsciem do zycia.
Zastanawiam sie nad wyjazdem do Niemiec. Mysle raczej o wydaniu sie za samotnego i starego Niemca. Chce zyc jak najdalej od moich dzieci. Chce o nich zapomniec i zaczac swoje zycie od nowa. A w tym jestem dobra. Jesli Agata bedzie chciala pojechac to pojedzie a jak nie bedzie chciala to zostanie. Juz niczego mi nie zal. Rodzina posypala sie, rozbila na malenkie kawaleczki zbyt malenkie by mozna je bylo posklejac.
A moze po cichu zapakuje sie i wyjade w nieznane....tak by nikt z nich mnie nie znalazl.....calkiem niezly pomysl.

czwartek, 3 czerwca 2010

W koncu pierwszy dzien pieknej pogody. Bede mogla cos zrobic w ogrodzie i bardzo sie z tego ciesze. W srode Agata miala bal na zakonczenie gimnazjum a ja wczoraj 52 urodziny. No i minal rok od proby samobojczej. Minal rok od kiedy moje dzieci oddaly wszystko co kochalam oprocz nich. Ich kocham nadal lecz juz inaczej, na pewno nie tak jak przed rokiem. Zamknelo sie cos we mnie i dzieci oddalaja sie co raz bardziej ode mnie. Nie brakuje mi ich a wrecz przeciwnie, jestem zadowolona jak jestem sama w domu.

sobota, 29 maja 2010

Ufffff koszenie chwastownika powoli dobiega konca. Pozostaly mi jeszcze trzy przesla do skoszenia.
Trzy czwarte tylu kosilam juz po raz drugi. Zaczyna to wygladac jak ogrod lecz dzisiaj od rana znow leje i nici beda z pracy w ogrodzie. Wielka szkoda :(

środa, 26 maja 2010

Agata pamietala wczoraj o dniu matki. To bardzo mile z jej strony.
Pogoda ostatnich dni pozwolila mi na prace w ogrodzie. Jeszcze kilka dni a ukoncze koszenie wysokiej trawy.
Nie wiem co dzisiaj mam ze soba zrobic. Pogoda nieprzyjemna, zapowiada sie na deszcz, jest zimno. Co za paskudna wiosna. Czuje sie zle. Caly czas probuje zrozumiec postepowanie dzieci i nic. Gdyby czlowiek mial doswidczenie piecdziesieciolatka zapewne nie mialby dzieci. W kazdym razie ja na pewno nie. Moi rodzice byli paskudni dla mnie i dla siostry. Do konca ich dni staralam sie ich szanowac obojetnie co o nich myslalam. Wolalam nie przychodzic do rodzicow niz ich obrazac. psycholog tlumaczy to tym, ze oni byli mocniejsi ode mnie, ze mieli nade mna przewage a ja wobec swoich dzieci takowej nie mialam. Byc moze ale dlaczego to skutkowalo takim wstretnym ich zachowaniem????? Jestem pewnie zbyt glupia by to pojac. W koncu to ja jestem zla a moje dzieci sa idealami, ktore skrzywdzilam. Niewiadomo co by sie robilo dla dzieci to i tak zle, czy zatem w ogole warto cos dla nich robic???? Zazywam lekarstwa ale wydarzenia zeszlego roku nadal sa we mnie zywe,jakby to bylo wczoraj. Leki nic na to nie pomagaja. Koszenie trawy, pielegnowanie ogrodu to wszystko co moge robic by nie myslec. Wowczas jestem zbyt zmeczona by trwac w bolu. Odpoczywam od natretnych mysli, od moich dzieci. Potem wieczor, biore3 tabletke nasenna i spie i rowniez nie mysle. To sa jedyne chwile gdy zapominam o wszystkim. Dobrze, ze znalazlam milosc w psach, one daja mi to czego nigdy w zyciu nie otrzymalam, bezinteresowna milosc. Poprzednie psy zawiodlam, dzieci bez skrupulow je odda, tych na pewno nie zawiode. Za bardzo je kocham. Uwielbiam wieczorem przytulac sie do Baski i Dyzi . One cala soba pokazuja jak bardzo to kochaja. Psy to jedyna milosc mojego zycia od najmlodszych lat. To one wypelniaja we mnie luke, brak milosci. To one sa ze mna zawsze, dzien po dniu i nigdy nie narzekaja, zawsze sa przewidywalne, zawsze mnie kochaja i na pewno nie chca oddac mnie do domu dla bezdomnych jak moj syn. Cos sie we mnie zepsulo, nie umiem im tego wybaczyc. Zaczelam mieszkac obok nich nie z nimi.
A Agata klamie.....nie rozumiem dlaczego...zreszta, powoli zaczyna robic mi sie to obojetne. Niech klamie. Pewnie bedzie taka jak Dorota lub Grzesiek. Jest pod silnym ich wplywem.

poniedziałek, 24 maja 2010

Zlapalam sie dzisiaj na tym, iz zbyt mile zachowanie mojej najmlodszej corki oznacza "chce czegos". Byc moze sie myle i chcialabym sie mylic ale......Moj syn natomiast denerwuje mnie okrutnie swoja bezinteresownoscia w kwestii wyzywienia. Na zycie nic nie daje a rzre za trzech. Do tego wyciaga te lepsze kaski z lodowki nie pytajac czy ktos ma na to ochote. Wprawdzie za wiele tych dobroci w lodowce nie ma i tym bardziej jego zachowanie jest zwyczajnie obrzydliwe. Nie wiem czy jest taki glupi czy tez robi to specjalnie, ja w kazdym razie nie potrafie tego zrozumiec. Do tego jeszcze cos z chlodzeniem w samochodzie sie zepsulo i sama nie wiem skad wiac pieniadze. A wydatkow sie nazbieralo.

sobota, 22 maja 2010

Wczoraj, po poludniu, jeszcze cos moglam zrobic w ogrodzie. Dzisiaj nie zapowiada sie na to. Pochmurno i mokro. Niestety a szkoda bo trawa rosnie z dnia na dzien i coraz trudniej jest ja kosic. Ogladam w telewizji powodz i przypominam sobie 97 rok. To bylo okropne. Woda w jeden moment, gosc nie zdazyl uruchomic samochodu, zalala ulice,ktora zamienila sie w rwaca rzeke. Trzy czwarte Polski zalalo. Bardzo wspolczuje poszkodowanym ludziom.
Mnie zas przypomnialo sie jak to Agta szukala we mnie oznak alkoholiczki i wpadla na pomysl, iz to, ze wczesnie wstaje jest tego znakiem. Pewnie Dorota jej podszeptywala i nie wiem skad taka madra mysl wziela. Od zawsze wczesnie kladlam sie spac i wczesnie wstawalam i ta cecha na pewno nie oznacza alkoholizmu :). Na pytanie czy widziala mnie kiedys pijana odpowiedziala, ze tak, poniewaz kilka lat temu mowilam, ze jestem pijana :). No coz....mozna dziecku wcisnac wiele nieprawdziwych prawd. Dorota jest w tej dziedzinie mistrzem. Moj synus zas siedzi przed komputerem i wcina lodowke. Wczoraj Zajac wspomnial, ze gdyby byl Grzes to by pomogl w pracy w ogodzie :). Usmialam sie, moj synus stworzony jest do czystego sidzenie przed ekranem a nie do brudnej roboty w ogrodzie.
Zajac kiedys przyjezdzal i pracowal u mnie w ogrodzie. Przede wszystkim kosil trawe. Grzesiek mial mu wyjasnic jak to sie robi. I wyjasnil. Pouczal Zajaca by ten kosil na 5 a nie jak matka mowi na 1 (ustawienia kosiarki). Nie rozumiem skad mu sie wzial taki pomysl, to raczej oznaka glupoty a nie rozsadku i dobrego gospodarowania. Najgorsze i najbolesniejsze dla mnie jest to, ze moj syn nie wyrasta z glupoty tylko sie w niej pograza.
Po poludniu, jak wczoraj, wyszlo sonce i moglam cos zrobic w ogrodzie. Jestem z siebie bardzo dumna :) Jeszcze z miesiac dobrej pogody i mam trawnik jak na polu golfowym :)

środa, 19 maja 2010

Agata wczoraj poznym wieczoremn, wrocila z wycieczki. Juz w sumie spalam zatem nie rozmawialam z nia. Tak prawde mowiac nie mam ochoty na rozmowe z rozkapryszona i zaklamana nastolatka. Syn siedzial w domu ostatnie 2 dni gdyz byl.......chory. W sumie to spal caly czas i zarl. Zachowuje sie jak ten z wierszyka "na tapczanie siedzi len, nic nie robi caly dzien" :) i taki jerst moj synh. Nawet pies Agaty mu p[rzeszkadzalk i zamknal go w pokoju. Sama nie wiem kogo wychowalam a wychowalam, wychowalam. Dobrze, ze sama wychowywalam dzieci gdyz nie moge miec do nikogo pretensji jak tytlko do siebie. Mam za swoje. Wracajac do psa Agaty. To malusi york, sunia wazaca ok. 1,2-1,3 kg. Pracowalam na nia caly miesiac w Niemczech opiekujac sie niepelnosprawnymi starcami aby kupic Agacie tegoz pieska. Radosc byla niesamowita jej jak i moja. I piesek byl ok dopoki Agata nie wrocila w zeszlym roku z Niemiec,. Zbuntowana, wsciekla i rozgoryczona pod pretekstem cieczki zamknela psa na pol roku w swoim pokoju. Pies oczywiscie zdziczal i do dzisiaj nie wychodzi z pokoju. Rzem z jej kotami sraja i siusiaja wszedzie gdzie sie da. Agata stracila juz panowanie nad nimi i calkowicie zrezygnowala z radosci bycia z nimi. Ograniczyla swoje kontakty do podawania im jedzenia i picia. Psa i koty widzi tylko gdyz idzie spac poniewaz spia z nia. Bardzo szkoda mi tego pieska. To jest przemila dziewczynka, ktora Agta pewnego razu chciala oddac tylko ja sie sprzeciwilam choc teraz zaluje. Pies mialby godne warunki a nie jak w odosobnieniu. Zuzia nawet nie schodzi na schody natomiast gdy ja wzeme na sile na podworko jest okrutnie wystraszona. Zrezygnowalam z adaptowania jej na nowo, uwazam, ze to nie ma sensu. Pies sie boi a Agata ja olewa. Szkoda. Corka nie wychodzi z nia nawet na podworko. No, moze raz na miesiac.
W koncu nie pada. Skosilam znow kawalek tylu i reszte trawnika. Nawet udalo mi sie splantowac spora gorke ziemi. Tyl powolutku nabiera wygladu. Mam nadzieje, ze w tym roku uda mi sie skosic i wyrownac tyl a w przyszlym roku bede tylko kosic trawe i bede miala caly ogrod-trawnik. Nareszcie sie doczekal.
W dzisiejszym programie telewizyjnym pokazano mojego syna. Postac byla niemal identyczna.
Syn, w sadzie, zeznawal przeciwko ojcu i to w podlym stylu. Zupelnie jak Grzes w stosunku do mnie. W jednym momencie stanal mi w oczach obraz ze szpitala. Moj syn tak paskudnie sie wymadrzal, tak obrzydliwie mnie ponizal,ze nie zapomne tego obrazka do konca zycia. Potem jeszcze knol z Dorota przeciwko mnie, jak to razem z siostra zrobil ze mnie alkoholiczke, lekomanke i osobe niezrownowaznona, niemogaca stanowic o samej sobie. Doskonale pamietam jego wyzywajace spojrzenie, jego ponizajace traktowanie mojej osoby. Czul sie panem sytuacji, wydawalo mu sie, ze jest bogiem a caly czas jest na moim utrzymaniu. Jak to sie ma do jego zachowania??? Pamietam jak na moja prosbe kupil mi melatonine , potem zas, doslownie za moment, wrecz nakazl mi oddanie jej bo inaczej zglosi to lekarzowi. Nie wierzytlm, bylam pewna, ze zartuje. Nie, on nie zartowal. Zglosli to pielegniarkom i w ten sposob zmusil mnie do oddania tabletek, zupelnie zreszta nieszkodliwych. Wreszcie mogl decydowac za mnie, czuc sie w koncu doroslym a tak naprawde jest darmozjadem. Przykre ale prawdziwe. Prawie 24 letni syn moze zaimponowac tylko 15 letniej siostrze, smiechu warte. Pewnie ta siostra gdy dorosnie oceni jego postepowanie. Nawet Dorota nie chciala zalatwic mu pracy ani tez udostepnic swojego malego mieszkania. powiedziala mi otwarcie, ze nie chce wstydu, ze leniowi nie pomoze bo on tego nie doceni i na pewno nie bedzie pracowac. Jest glupi i nic tego nie zmieni. Przygladam sie synowi i nie moge pojac jego postepowania , jego sposobu myslenia, w sumie to braku myslenia. Jest beznadziejnym przypadkiem. Moze kiedys dorosnie ale to kiedys jest bardzo odlegle.

wtorek, 18 maja 2010

Ciagle pada, leje nie pada, wieje i jest zimno. Nie pamietam takiego maja jak zyje. Nie chce sie wychodzic z lozka a co dopiero na ogrod. Z pasmi tez nie wychodze gdyz wiecej szkody niz porzytku z tego wychodzenia. Tesknie za sloncem, za cieplem. Powinnam urodzic sie w goracych krajach tak kocham ciepelko, nawet wielkie ciepelko. Zaden upal mnie nie wystraszy, za to bardzo szybko marzne, fuj, nie znosze zimna. Ubieram sie wowczas jak cebulka i jestem baaaardzo gruba. I tak marzne. Teraz jest wlasnie zimno, mokro i bardzo nieprzyjemnie, wcale jak nie maj tylko listopad. Na poludniu kraju ludzie traca przez powodzie caly swoj dobytek, Niezmiernie mi ich zal. A padac bedzie nadal.

niedziela, 16 maja 2010

Pogoda pod psem, leje i wieje. Agata wlasnie wyjechala n a zielona szkole. Bedzie tam 3 dni i to paskudnie zimne i deszczowe dni. Wspolczuje jej. Ale jak na nastolatke przystalo wcale jej to nie przeszkadza. Pojecvhala pelna wigoru i xzadowoleniaq. To fajnie. Ciezko bylo mi wyciagnac z domowego budzetu 300 zl na wyjazd Agaty ale czego nie robi sie dla dziecka. W ogrodzie nic dzisiaj nie zrobie, wiuelka szkoda. Wczoraj troche skosilam i pewnie jutro cos mi sie uda. Mam taka nadzieje. Duzo mi nie zostalo ale to co zostalo jest najtrudniejsze do wykonania.
Pewnie juz wspominalam, ze mam mlodego owczarka niemieckiego. jest to wspaniala sunia po rodowodowych rodzicach. Piekna i zgrabna, niezwykle madra. Ten piesek to zywe srebro, to sama energia. Dobrze, ze jest ogrod i moze sie wybiegac ile dusza zapragnie. Bira, bo tak sie nazywa sunia, uwielbia ogrod, szczegolnie wykopki, ktore regularnie musze wyrownywac. Poza tym kocha porzadkowanie ogrodu konczacce sie znoszeniem wszystkich zdobyczy do ganku, pod drzwi. Sa to calkiem przerowne pzredmioty, sama nie wiem skad ona je bierze, jakies butelki, sloiki, cale konary drzew nie wylaczjac kamieni, czy workow foliowych. Nie jestem w stanie wymienic tego co znosi do domu. Jest ojkrutnie z tego zadowolona. Nie niszczy butow, ale tylko naszych. Nie daj boze jakies obce to juz wrog, trzeba je zjesc dla bezpieczenstwa domu. No i poranne znaleziska w salonie. To juz zakrawa na produkcje. Niemal codziennie znajduje wieeeeelkie kupy i powodz w pokoju. Upodobala sobie miejsce pod palma i tam prawie co noic, zalatwia sie. Do sprzatania potrzebne sa cale worki foliowe i kilka papierowych recznikow. To straszna jej przypadlosc, mam nadzieje, ze jak dorosnie to zaprzestanie bo jest to meczace i smierdzace. Wszystko jej mozna jednak wybaczyc gdy spojrzy na mnie swoimi wielkimi i okrutnie madrymi slepiami. Patrzy w taki sposob, ze wszystko we mnie topnieje. Patrzy jak by mowila "kocham cie najbardziej na swiecie a to sa tylko figle". i tak pewnie mowi. Gdy przyszla do domu byl problem wspolnego jedzenia z malymi psiakami. Szybko sie jednak nauczyla, ze do jedzenia moga podchodzic wszyscy nie tylko Bira. Coraz ladniej i delikatniej bawi sie z nimi, nawet ze szczeniakami potrafi sie bawic dopoki energia jej nie przeleje. Wowczas zaczyna szalec i wylatuje na podworko. Male psieski rowniez nauczyly sie obchodzic z wielkoludem. Wiedza kiedy uciekac a kiedy mozna sie bawic. Odwaznie rowniez ja atakuja gdy ta im przeszkadza. Przesmiesznie wyglada jak maly pies warczy a wielka Bira respektuje to. Dyzia urodzona przy Birze w ogole jej sie nie boi, uwaza tylko by ta jej niechcacy nie rozdeptala. Bira, bardzo inteligenty pies, nauczyla sie sygnalizowac chce powrotu z podworka. Nie wiem skad wie, w ktorym pokoju jestem, w kazdym razie zaglada do okna lub gdy jestem w kuchni drapie w drzwi. Drapie.... slady jej pazurow sa na calych drzwiach. Kocham tego olbrzyma :) jest przeslodkim psiakiem.

sobota, 15 maja 2010

Udalo mi sie wczoraj skosic trawnik. Deszcz przesztal padac i nawet kawalek tylu skosilam. Coraz trudniej kosi sie tyl. Trawa jest z dnia na dzien wyzsza i koszenie daje mi ostro w kosc ale uparlam sie i skosze. Jestem zawzietrym czlowiekiem. Ta cecha nie zawsze jest dobra. Jak upre sie, ze cos zrobie to systematycznie z uporem daze do konca. I to jest dobre, natomiast w stosunku do ludzi powinnam wyrugowac te przypadlosc. Nie potrafie, nawet w stosunku do dzieci nie udaje mi sie zrezygnowac z zawzietosci. Jak juz wczesniej wspomnialam, jestem ulegla osoba w stosunku do bliskich i pozwalam na bardzo wiele, co jest oczywiscie zle. Powinnam wytyczac granice i nie pozwalac na wiecej. Ja jednak uwazam, ze dzieci to mlodsi partnerzy i wolno im prawie wszystko. Moje dzieci nie potrafily uszanowac granicy, wielokrotnie ja przerkraczaly a ja im wybaczalam. Te granice przekroczyly zbyr wiele razy, upakarzajac mnie, niszczac , wdeptujac w ziemie i chcac nawet ubezwlasnowolnic. I to spowodowalo, ze zamknelo sie cos we mnie, ze juz nie ma wybacenia, ze stwardnialam tak bardzo, iz nie jestem w stanie nawet patrzec na nich. Wiem,ze to moja wina, na zbyt wiele pozwalalam, uwazajac ich za doroslych. Zemscilo sie to na mnie , stracilam dwie corki i nie chce walczyc o syna. Nie chce uczestniczyc w ich zyciu, nie chce nic o nich wiedziec. Na sama mysl o tym, ze moga byc blisko mnie, dostaje drgawek. Ich knowania przeciwko mnie, ich postepowanie w stosunku do mnie spowodowalo, ze nie chce ich, ze dobrze mi samej. Boje sie bolu, ktory mi zadali, boje sie nawet wspomnien, ktore wywoluja u mnie niemal wymioty. Pamiertam , bedac w Mansfeld, jak Dorota przyniosla mi pieniadze i taka dumna, wielka dawala mi je niczym najgorszemu pracownikowi, jakbym byla pomiotlem. Z taka duma mowila " to od mojego nazeczonego, on uwazal, ze nalezy mi sie wiecej i tak tez mi dal" . Mowila tak nieszczerze, tak obludnie, ze czulam sie jak podnozek. Obrzydliwie obnosila sie z tym starym tureckim dziadem. W koncu jej nazeczony to moj rowiesnik :) majacy zone i do tego gromadke (czworke) dzieci. Nie potrafie opowiedziec swoich uczuc slowami. Dorota koniecznie chciala pokazas swoja wyzszosc nade mna, mozliwosc decydowania za amnie co oczywiscie nie bylo prawda. Od pazdziernika zeszlego roku nie widzialam jej i miesiac pozniej przestalam z nia rozmawiac. Pamietam jak po szpitalu wydzwaniala dfo mnie wyzywajac mnie od najgorszych, od alkoholiczek i lekomanek. To bylo obrzydliwe. Pokazala na co ja stac, jaka naprade jest. Nie chce z nia rozmawiac, nie chce jej widywac. Dobrze, ze mieszka tak daleko i nie chce przyjezdzac do Polski. Syna musialam usadzic policja, Dopiero wowczas przestal sie znecac nade mna psychicznie i kto wie czy znie posunalby sie do fizycznych metod. On jest okrutny przy tym bardzo glupi i porywczy. Juz nie interesuje mnie jego zycie, nie interesuje mni jak topii sie w swojej glupocie, jak krok po kroku cofa sie, nic co jest z nim zwiazane. Jest bo boi sie byc samemu, bo boi sie wyprowadzic z domu i zaczac samodzielne zycie. Boi sie ode mnie odejsc bo jestem jego wsparciem materialnym. A tak wykrzykiwal w mansfelf,ze gdyby nie on to bym juz zginela, ze tylko dzieki niemu jestem, ze jestem od niego zalezna. Zycie sie msci, ja to wiem oni jeszcze nie. Wiem jednak, ze szybko sie o tym przekonaja, z takim podejsciem do zycie, bez szacunku do nikogo, bez odrobiny tolerancji ....dlugo tak sie nie da zyc bez konsekwencji. Z Agata niby jest w porzadku, wiem, ze rozmawia z Dorota , czuje to po jej zachowaniu, jest wowczas bezduszna i pogardliwa, zlosci ja wszystko co sie dzieje, moja obecnosc, psy i sama nie wiem co jeszcze.Mam jeszcze tylko nadzieje, ze gdy w koncu dorosnie gdy minie jej wiek nastolatki, zrozumie jaka jest prawda.Moze...... a moze nie. Wiem tez, ze jak na nastolatka przystalo, ma pelno problemow, z ktorymi sobie nie radzi a Dorota jest kiepskim doradca.
Ufff...znow skosilam kawalek tylu. Powoli, powoli i uda mi sie wyrownac caly chwastownik. Przeszlo polowe juz mam za soba. Licze na przesla plotu, prawie 10 mam skoszonych i pozostalo do konca ciut ponad 6. Uparlam sie i skosze. Bedzie troche problemow z wyrownaaniem terenu, same gorki i doliny. Zajac ma na poczatku czerwca urlop to go do tego zagonie. Musze tez wyrzucac smieci , ktore w zeszlym roku dzieci pozostawily z tylu, ich kaprawy ogrodnik. Cale kawalki drewna porozrzucane po calym ogrodzie i smieci jeszcze z przepiorek, sporo zlomu i gruzu. Mam co robic i zrobie. Za dwa lata z tylu bedzie piekny trwanik. Moze jeszcze w tym roku zaczne sadzic krzewy i ogrod sie powiekszy.

czwartek, 13 maja 2010

Pogoda nie odpuszcza. Z jednej strony dobrze, ze pada bo wszystko pieknie rosnie z drugiej, jest paskudnie i zimno. Wczoraj nic w ogrodzie nie zrobilam, dzisiaj sie tez zapowiada wielkie nic. Szkoda. Jak nie bedzie lalo do 10 to pojde cos skosic.
Agata cos zle sie czuje i nie idzie do szkoly. Lepiej zeby odsiedziala w domu niz powaznie sie rozchorowala. Ma przeszlo 15 lat a jednak to mala dziewczynka i do tego okropnie zbuntowana no i klamie. Bardzo mnie to boli i nie potrafie nic na to poradzic.Po co klamie? Tak dla szpanu, dla formy, dla samej sztuki klamiania?. Mam juz dosyc zbuntowanych malotaow, przeszlam ich troche , wiem jednak, ze musze to wytrzymac, ze musz wykrzesac z siebie cierpliwosc i zrozumienie choc to teraz jest dla mnie bardzo trudne. Nie moge zabrac jej tej szansy, ktora mialo jej rodzenstwo. Wprawdzie z ich relacji byla paskudna matka ale to nie jest prawda. Dorota wmowila im taka wersje wspomagajac sie ostatnimi miesiacami gdy juz dopadla mnie depresja z nerwica. Nie pamieta juz jaka byla trudna i niedobra dorastajac. Jak czesto musialam przemilczec jej ciete i niewybredne docinki. Dorota byla niezadowolona doslownie ze wszystkiego, wszystko ja denerwowalo i bylo zle. Tylko ona wiedziala jak powinno byc i na kazdym kroku mi to przypominala. Coz, pamieta sie to co sie chce pamietac. Pewnie kiedys, gdy sama bedzie miala zbuntowanego nastolatka to zauwazy, jest to jednak daleka przyszlosc. Jak na razie to na gg wydaje jej sie ,ze ma dziecko, Agate. A dla Agaty starsza siostra w tej chwili jest wazniejsza ode mnie. Jedyne co mi sie udalo w wychowaniu dzieci to wiez, ktora ich laczy. Moze to i dobrze, moze dac sobie spokoj z nadziejami zwiazanymi z Agata i zajac sie tylko soba.....moze dac sobie w ogole spokoj z dziecmi i wykreslic je ze swego zycia....mam na to czasami wielka ochote ale one sa i nic tego nie zmieni. Sa i zadaja mi bol, sa i daja o sobie znac, sa i powoli obojetnieja mi. To przykre, jednak to oni sie bardzo o to starali, szczegolnie Dorocie zalezalo na zniszczeniu mnie, Dorocie, ktora uwazalam za najwieksza przyjaciolke, za najwazniejsza osobe w moim zyciu. Teraz wiem, ze psycholog miala racje, raz, ze z dzieci nie zrobi sie przyjaciol, dwa, towarzystwo, w jakim sie obracala, sicagnelo ja w dol. Nie umiala sie utrzymac na swoim poziomie i pozwolila sie znizyc do ich poziomu i sposobu myslenia. To wszystko spowodowaloto, iz moj bol jest wiekszy, glebszy, ze wryl sie w moje serce i nie moze sie z niego wydostac. Nie umiem sobie z tym poradzic mimo lekow, ktore biore. Pewnie czas zaleczy rany, wiem, ze pozostanie blizna, tak jak po Majce. Czasami sie zastanawiam dlaczego to wlasnie ja, dlaczego to wlasnie mnie spotkalo????? Nie ufam dzieciom, nie ufam ludziom. To efekt moich doswiadczen zyciowych. Chcesz liczyc licz na siebie. Powoli sie przestawiam na ten sposob myslenia, jest mi trudno, bardzo trudno bo w koncu oni byli calym moim zyciem......Musze nauczyc sie myslec tylko o sobie. Kochac siebie, dbac o siebie, kupowac sobie. Jestem mloda, mam zgrabna sylwetke, wygladam na lat 30, czuje sie mlodo i zawsze tak bedzie a ja zaczelam robic to co przed szpitalem. Dzieci, dla dzieci o dzieciach. NIE !!!!! Od dzisiaj koniec. Jestem tylko JA i moje PSY i ogrod . Dzieci sa drugorzedne i juz!!!!!!!

Leje i leje. Dzisiaj chyba nic nie zrobie w ogrodzie. Szkoda, bardzo chcialabym ukoncvzyc koszenie tylu, To paskudnie ciezka praca ale jaka satysfakcjonujaca :).

środa, 12 maja 2010

Dzisiaj mialo byc deszczowo i zimno. W sumie jest deszczowo lecz callkiem cieplo, wrecz parno. Rano zdazylam skosic kawalek chaszczy z tylu. Do poudnia nie padalo.
Agata wyszla rano do szkoly nie mowiac ani slowa. Pewnie zapomniala, tyle ma swoich problemow.
Grzesiek jak zwykle, siedzi , pewnie u Dziunia i baki zbija w internecie. Alez on jest leniwy. Grzesiek to beznadziejny przypadek. Moze kiedys dorosnie.....z dnia na dzien, z miesiaca na miesiac trace te nadzieje ale wiem jendo, zycie samo go pogoni w dorastaniu.

poniedziałek, 10 maja 2010

Pogoda nadal pod psem. Nie moge kosic trawnika. Dostalam jakiej obsesji na punkcie ogrodu. Chce by wygladal jeszcze piekniej. Trawnik rzeczywiscie dochodzi do normy po zeszlorocznych ekscesach moich dzieci. Doprota, jak zwykle najmadrzejsza, wpadla na pomysl by zawolac ogrodnika by przycial drzewa. Owszem pezycial, dowiem kolokwialnie, przy samej dupie. i zostawil galezie na trawniku. Oczywiscie moj bardzo pracowity syn, nie ruszyl niczego i tak to lezalo miesiac. To wystarczylo by trawnik zwyczajnie zgnil. Jak wrocilam ze szpitala zobaczylam pobojowisko, wygladalo to jakby nikt tu nie mieszkal conajmniej od roku. Dopiero w tym roku trawnik udalo mi sie doprowadzic do porzadku. Chcialabym rowniez wykosic busz z tylu ogrodu i zalozyc trawnik, posadzic powoli drzewa by wygladalo tak pieknie jak przod. No coz , pogfoda nie sprzyja, padsa i pada a trawnik rosnie nie mowiac nic o chwastach za budynkiem gospodarczym. Dam rade. Pozostala mi do skoszenia jedynie polowa chwastow. To juz cos.
Wczoraj Agata zdecydowala, ze jedzie na zielona szkole. Napisala smsa, ze trzeba doplacic 250 zl. W tej chwili jest to dla mnie bardzo duza kwota ale corka chce mama daje. Agata wie, ze jest to trudne foinansowo dla mnie i mialam nadzieje, ze doceni to i chociaz podziekuje. Nie, wziela pieniadze z biurka i n ie uslyszalam nic. Po chwili upomnialam sie o calusa no i dostalam cos co przypominalo masz i odczep sie a mina troche jakby z niechecia. Zrobilo mi sie przykro. Myslalam, ze sie ucieszy, ze wygrzebalam dla niej pieniadze, ze doceni to , zachowala sie jednak jak rasowa nastolatka. Mam nadzieje, ze to jest powodem brzydkiego jej zachowania. Kocham ja bardzo ale , po zeszlorocznych dosowiadczeniach, trudno jest mi uwierzyc, ze Agata bedzie inna a tak bardzo bym chciala. Corka traktuje mnie jak zlo konieczne i z obojetnoscia. Moze przejsc obok mnie i nawet na mnie nie spojrzec. Bardzo rzadko opowiada mi o szkole o swoich przygodach. Z Grzeskiem smieje sie i calymi dniami moze z nim przebywac ja zas jestem cieniem. To przykre, mniemam , ze jej to w koncu przejdzie.

niedziela, 9 maja 2010

Znow leje. A wlasnie zaczelam kosic zarosniety tyl ogrodu. Ten tyl to w sumie polowa mojego ogrodu. Jest on duzy gdyz ma 3300qm. Odkad hodowalam przepiorki tyl ogrodu zmienil sie w gaszcz chwastow.. W tym roku postanowilam wykosic aly chwastownik i urzadzic dalszy ciag ogrodu. Kocham swoj ogrod, jest naprawde piekny. Ma przede wszystkim charakter. Przypomina park, w ktorym mozna odpoczywac i zapomniec o swoich problemach. Jest bardzo duzo zieleni o roznym odcieniu, ciagnaca sie wzdluz ogrodu droga tonie w drzewach, ktore koronami zamykaja nad nia swoj parasol. Uwielbiam w lecie spacerowac po niej tam i z powrotem. W tym roku moj trawnik wyglada jak trawnik. Po 2 latach nieobecnosci, zarosl jak tyl ogrodu, dzungla, chwasty i odrosty na wysokosc czlowieka. Mialam bardzo duzo pracy by przywrocic ogrodowi poprzedni wyglad. Teraz z roku na rok moj ogrod jest coraz piekniejszy. Siadam sobie czasami na duzej, drewnianej hustawce i patrze na cudowna zielen. Uspakaja mnie to, przynosi zapomnienie. Wychowalam sie w domku z ogrode. Dla mnie to normalnosc i nie wyobrazam sobie mieszkania w bloku, byc zamnkieta w czterech scianach nie mogac wyjsc do ogrodu. Dla mnie bylby to koniec., udusilabym sie ta mala powierzchnia. Moj dom wprawdzie nie nalezy do najwiekszych i najpiekniejszych. Wymaga remontu. W zeszlym roku , dzieki pomocy finansowej Doroty, polozylam czerwony dach, wymienilam na gorze stare okna, ocieplilam styropianem i polozylam nowy, piekny, bialya tynk. Gdy robotnicy skonczyli swoja prace nie moglam uwierzyc ,ze tak pieknie wyglada. Jest to bardzO nietypowy dom, sama wymyslalam jego architekture. Jednym bokiem przylega do granicy ogrodu i ciagnie sie na przestrzeni ok. 25 m. Staralam sie by dom byl dosyc duzy nie zabierajac przy tym ogrodu. I udalo sie. Dom wyglada na niewielki a ogrod na wielki. Powinnam jeszcze zrobic remont wnetrza ale teraz na pewno nie bede miec na top pieniedzy. Mysle jednak o tym intensywnie i zapewne w koncu wyremontuje dom do konca. Siedzac sobie na hustawce przypominam swoje dziecinstwo. Bylo pelno zieleni wokolo, droga potwornie dziurawa, samochody prawie nie jezdzily. Na ulicy bawilismy sie , jezdzilismy rowerkiem. Tak rowerkiem, jednym. Jakis dzieciak dostaw rowerek ale jezdzizli na nim wszyscy. Musialo to smiesznie wygladac, jeden jezdizl a cala zgraja dzieciakow biegla za nim. Rowerek byl na 4 kolach i byl maly, jak dla malych dzieci. My bylismy juz troche wieksi ale radocha byla tak wielka, ze nikt nie odmowil sobie jazdy na nim. Na calych fragmentach ulicy rysowalismy rozne gry, skakalismy na skakance. Patrzac teraz na swoje dziecinstwo stwierdzam, ze wyroslam we wspanialych warunkach. W miescie jest to obecnie zupelnie niemozliwe. Pamietam nawet gruzy na Biskupinie. Utrwali mi sie w pamieci wrobelek siedzascy na krzakach wsrod gruzow. Potem wybudowali tam trzy bloki dla tramwajarzy. Z tylu ogrodu rodzicow ciagnal sie przepiekny, dziki park. Tam w lecie czesto sie bawilismy, rodzice rozkladali koc i opalalismy sie. Pamietam to jak by to bylo wczoraj. Rodzice nie mieli czasu na to by nami sie zajac wiec robilysmy co dusza zapragnie. Tak prawde mowiac to wychowalam sie sama, na ulicy i parku, w miastowej dziczy. Jak mialam lat kilka, chodzilam jeszcze do przedszkola rodzice wybrali sie z nami na wycieczke statakiem po Odrze. Statek zatrzymal sie w jakim miejscu i wszyscy wyszli na piknik. Ja w tym czasie nalapalam jaszczurek zwinek do sloika. To bylo niesamowiete, Te jaszczurki sa niezwykle szybkie a ja taki szkrab i umialama je zlapac. Lapalam wszysstko co sie dalo zlapac, jaszczurki, wiewiorkiu, nawet czeczotke potrafilam zlapac. Mam niezwykle dobry refleks od najmlodszych lat. Owe jaszczurki postanowilam hodowac. Wlozylam je do starego akwarium sasiada lezacego w ogrodzie. A ze akwarium bylo dziurawe jaszczurki uciekly. Bylam bardzo zawiedziona po powrocie z przedszola,. ze jaszczurek juz nie ma. Urodzilam sie z zamilowaniewm do zwierzat. Bylo tak silne, ze przygarnialam wszystko co sie dalo, wypadniete ptaszki z gniazda probowalam karmic, zawsze z paskudnym skutkie, myszy w starej poniemieckiej pralce (skrzynia z bednem), koty w sasioada budzie, psy wbakamerze sprzataczki z bloku. W dzielnicy sasiedzi nazywali mnie psia mama. Rodzice nie mogli sie opedzic od moich ziwrzat i konsekwentnie nie pozwalali mi na przyprowadzenie ich do domu. Bardzo tego zalowalam. Kiedys, gdy zaczelam chodzic do szkoly zaprzyjaznilam sie z niewielkim, rudym psem. Nazwalam go Misu. Tak zrzylam sie z nim, ze pies odprowadzal mnie do szkoly, czekal az skoncze lekcje i wracal ze mna do domu. W koncu rodzice pozweolili mi na przyprowadzenie go do domu ale tylko po to by podczas mojej nieobecnosci zawolac hycla. Jkaz byla moja rozpacz gdy wrocila a psa nie bylo. To co zrobili rodzice bylo bardzo okrutne, tak okrutne jak postepek moich dzieci. Zastanawiam sie czasami dlaczego moje zycie jest pelne niepowodzen, pelne zawodow i depresji. Moi rodzice byli paskudnymi rodzicacmi, oni nie powinni miec dzieci. Wybieralam beznadziejnych partnerow, nie powinnam z nimi byc, moje dzieci robia wszystko by uprzykrzyc mi zycie. krotko mowiac, wszyscy, ktorych kocham lub kochalam zawodzili mnie. Moze we mnie jest cos nie tak, moze to we mnie tkwi problem. Moze psycholog ma racje, moja tolerancja jest posunieta do glupoty???? MOja matka byla zla matka, bila, wyzywala, klamala, oszukiwala i nie umiala kochac. Nigdy nie bylam przytulana, nigdy nie powiedziala, ze mnie kocha. Jednak nigdy w swoim doroslym zyciu nie powiedzialam jej nic zlego, staralam sie ja szanowac i okazywac zainteresowanie. Nie wiem czy sprawialo jej to przyjemnosc, nigdy mi nie powiedziala. Tak naprawde to nie kochalam swojej matki. Jej sie nie dalo kochac, tak trudny miala charakter. Jest wiele rzeczy, ktorych nie powinnam jej wybaczyc a jednak wybaczylam. Jak psycholog powiedziala, ja to beznadziejny przypadek. I juz chyba sie nie zmienie. Agacie rowniez wszystko mozna. I boje sie, ze bedzie tak samo jak z reszta dzieci. Moze nie....marze o tym by nie. Zamilowania do zwirzat nie odziedziczylo zadne z moich dzieci chociaz Agata ma psa i 2 koty.
Druga moja miloscia (oprocz zwierzat) byly ksiazki. Czytalam po ksiazce dziennie. Czytajac uczestniczylam w akcji ksiazki, przezywalam perypetie bohaterow, zylam ksiazka. Sama nie wiem ile ksiazek pzreczytala, byl Kraszewski, byl Sienkiewicz, byl prus, byl May i wielu czolowycgh, dzisiaj juz zapomnianych swiatowych pisarzy. Bylam Indianka, bylam kurtyzana, ksiazniczka i kazda z zpostaci Nawet probowalam pisac swoje ksiazki. Pierwsza napisalam w 1 klasie szkoly podstawowej. Poterm nastepna i nastepna. Jednak zadnej nigdy nie sakonczylam. Mysle, ze gdyby nie ksiazki, moja bardzo ufna i delikatna psychika zginelaby w rzeczywistosci. BYlam dziwnym dzieckiem. Z jednej strony bardzo samodzielna dziewczynka, rezolutna i energiczna z drugiej niepoprawna marzycielka zyjaca w swiecie ksiazek i zwierzat. To Dziwne polaczenie osobowosci nie Mienilo sie do dzisiaj. Moze moje narzenia sa juz bardzo okrojone ale sa, jestem indywidualistka bardzo zaradna, tak jak mowili o mojej babci Peczakowej, ze z niczego ugotuje obiad, tak i ja potrafie, z nieczego utrzymac dom.uwazam, ze jestem do niej bardzo podobna. Zwierzeta sa moja nierozdzielna czescia zycia. Zawsze bylo ich duzo. Hodowalam juz prawie wszystko i malo atego potrafilam rozmnazac gatunki trudne do rozmnozenia. Doszlam do takiej umiejetnosci hodowli, iz widzac zwierze umialam dostosowac warunki do jego hodowli, oczywiscie najczewsciej pomyslnie. No i kwiaty, kocham kwiaty. W domu zawsze bylo ich duzo. Po powrocie ze szpitala zastalam pusty dom nie tylko nie bylo zwierzat ale tez nie bylo moich kwiatow, kwiatow, ktore byly juz pamiatkami, kwiatow, ktore towarzyszyly mi od urodzenia Grzeska i wczesniej. Dorota jest bardzo okrutnym czlowiekiem skoro nawet oddala moje ukochane kwiaty. No coz, taka juz jest i na pewno sie nie zmieni. Ludzie sie nie zmieniaja, utrwalaja tylko swoje cechy charakteru. Przychodza na swiat juz zaprogramowani i tylko rosna rozwijajac swoje umiejetnosci. Jedni kradna, inni sa naukowcami a jeszcze inni zupelnymi przecietniakami. Zawsze marzylam o tym by byc bogata, bym mogla spelniac swoje marzenia, nigdy nie bylam i chyba nie bede. Nie wiem od czego zalezy to iz jedni sa bogaci inni nie, jedni rodza sie w bogatych rodzinach inni nawet nie maja na prad. Zastanawiam sie od czego to zalezy i do niczego nie doszlam. Nie wiem. Zawsze bylam finansowym sredniakiem na miare polskich warukow, nie wiem jakim cudem kupilaam mieszkanie, dom, drugi dom. Nie rozumiem jak to zrobilam. Jako ze natura obdarzyla manie wielka zaradnoscia zawsze dawalam sobie rade. Wolalabym jednak urodzic sie w bogatej rodzinie i zyc bez finansowych stresow. Niestety tak sie nie stalo.

piątek, 7 maja 2010

Moim jedynym i najwiekszym chyba szczesciem jest fakt, ze mialam wzglednie normalnego ojca. Mozna mu zarzucic wszystko tylko nie molestowanie swoich corek. Teraz, gdy slysze takie historie ciesze sie, ze nie mam tak podlych doswiadczen. Wprawdzie moja corka Dorota oskarza ojca Agaty o molestowanie ale ja wiem, ze to jej wymyl jak wiele innych, ktore moga zwrocic na nia uwage. Jacek, owszem, zauwazal atrybuty Doroty figury lecz nie molestowal jej. Wyczulabym to tak jak wyczulam to co robia z Majka. Nie dopuszczalam tego do swojej swiadomosci ale doskonale wiedzialam co robia, jak Majka mnie oklamuje, z jak wielkim zaangazowaniem podtrzymuje zwiazek z Jackiem. Ale Jacka nie interesowala Dorota ta zas byla troche tym zdegustowana i wymyslila molestowanie. Nie wiem dlaczego tak bardzo chciala byc w centrum uwagi i to najlepiej z wielklim wspolczuciem dla niej. Chorowala chyba na wszystko. Pamietam jak w liceum npowodem nieobecnosci w szkole Doroty podalam wrzody rzoladka (tak sobie strzelilam) to rozchorpowala sie na wrzody i miala do mnie pretensje, ze jej nie wierze. yalam jej pojsc do lekarya i po wsyelkich badaniach okayalo sie, ye nic jej nie jerst. To wymyslila sobie nastepna dolegliwosc i tak do dzisiaj. Identycznie zachowywala sie tesciowa, babcia Doroty. Ta, odkad ja znalam, byla zawsze chora. Mogla jednak dymic po 3 lub wiecej paczek paskudnych, najtanszych papierosow klubowych. Dorota odziedziczyla po niej sklonnosci do chorob urojonych. Urojone choroby Tomka byly rzadkie i pochodzily od alkoholizmu, Magda zas, jego siostra, byla ciagle chora jak jej matka, tesciowa Janeczka. Grzegorz nie choruje ale reszta naturyt jest tak paskudna jak Magdy. Wychowujesz dzieci i sama nie wiesz kogo wychowujesz. Z wielkim przerazeniem patrze na to jakich ludzi wychowalam, jak bardzo bezdusznych i egoistycznych. Mam jeszcze nadzieje, ze Agata nie bedzie taka jak reszta rodzenstaw. Jest bardzo do mnie podobna i to jest promyczkiem nadziei. Czasami mysle, ze to ja jestem nienormalna, ze to ja jestem ta zla. Jednak to co zrobilam dla nich, to jak bardzo ich kochalam i ufalam, to ze traktowalam ich jak swoich przyjaciol nie dzieci chyba nie swiadczy o mnie zle. To sa moje bledy, bo jak powiedziala psycholog, dzieci nie moga byc przyjaciolmi. Tego nie rozumiem. Bardzo bylabym szczesliwa gdyby moi rodzice uwazali mnie za przyjaciela. Tak jednak nie bylo a moj sposob traktowania dzieci nie przyniosl nic dobrego.

środa, 5 maja 2010

Jest paskudna pogoda. Zimno i pada deszcz. Dobrze, ze zakleilam dach w garazu i nie cieknie. tacy dobrzy fachowcy go robili, ze sama musialam go naprawic. Oczywiscie kazdy wial pieniadze. Tak pada, ze musialam wziac Bire do domu. Bira to wspanialy 7 miesieczny owczarek niemiecki. Jest bardzo inteligenta ma za duzo eneregii. Wszedzie jej pelno i wszedzie pelno jej pozbieranych z ogrodu, smieci. Wszystkie solary mi wyrwala z ziemi i przymniosla w stanie rozkladu, do domu. Mimo to jest bardzo kochanym psiakiem. Kiedys w koncu wyrosnie z psot. Wychowuje sie z malymi psiakami. Mysli, ze jest taka mala jak one i ze wszedzie wlezie :). Nasjchetniej weszlaby na kolana jak maluchy. Wlasnie pisze ze mna mala Dyzia. To yorczek wykarmiony przeze mnie prawie od urodzenia. Byla tak mala, waga urodzeniowa ok. 70 g, ze nie miala sily sie dopchac do cycka mamy. Musialam ja wykarmic i zostala ze mna. Nie sprzedam jej za zadne pieniadze. Mala Dyzia wazy teraz 700 g i ma 3,5 miesiaca. Mysle, ze bedzie wazyc ok. 1 kg gdy dorosnie. Moja sliczna i cudowna Dyzia do tego okrutnie rozpieszczona. W nocy spi od zawsze ze mna w lozku, w dzien za koszulka. Jest bardzo kochana, bardzo. Wlasnie znudzila sie pisaniem bloga i zasnela :). Najfajniejszy jest dzeciak Basi. Basia to moj nastepny ukochany piesek, chihuahua. Jest przemila i bardzo kochana sunia. Ma wspanialy, spokojny i bardzo zrowenowazony charakter. Przez moja nieuwage pokryl ja piesek i zbyt wczesnie miala dzieci. Urodzily sie dwa szczeniaki, jeden jednak byl zbyt slaby by zyc, pozostal jeden ale za to jaki. Basia tak mnie kocha i spanie w lozku, ze zaraz po urodzeniu szczeniat przyniosla mi do lozka malucha i tak spi ze mna do dzisiaj. Gdy bedzie samodzielny bede musiala Grubegoi sprzedac. Trudno bedzie sie z nim rozstac gdyz jest bardzo kochanym pieskiem. Wiem jednak, ze nie m oze zostac w domu.
Bylam wczoraj u lekarza. Zapisal mi jeszcze mocniejsze tabletki. Jestem bardzo odporna na psychotropy. Nawet marihuana na mnie nie dziala. Ponoc takich ludzi jest niecale 10% populacji. Zadna radosc, leki sa drogie. Dobrze sie po nich czuje zatem wole wydac wiecej pieniadzy i czuc sie normalnie. OIne daja mi komfort niemyslenia o wszystkich problemach i zmniejszaja stres. Jestem znacznie spokojniejsza i nie denerwuje sie. Jestem soba. Dobrze, ze zdecydowalam sie pojsc do psychiatry. Horror zeszlorocznych przezyc powoli znika. Powoli przyzwyczajam sie do nieobecnosci Doroty. Mam nadzieje, ze bedzie tak jak z Majka. Zapomne o bolu, strachu i wszystkich zlych przezyciach a pozostanie w mojej pamieci tylko jako wspomnienie. Szkoda....kocham ja i ciezko jest mi sie z nia rozstawac. Wiem, ze musze dla mojego spokoju. Dorota sie nie zmieni a ja bede nadal ulegac jej i znow cos sie stanie. Nie, nie moge do tego dopuscic. Jest jeszcze Agata i chocby dla niej musze zyc. Nie wiem czy ona tego chce. Zauwazylam ostatnio pewne ochlodzenie stosunkow z Dorota. Nie wiem co sie dzieje, nie pytam, ale widze, ze jest cos nie tak. Przez te pol roku, pomijajac kontakty majace na celu knowanie przeciwko mnie, bylo malo kontaktow rodzinnych. Jeszcze czas jakis drazyla Agate teraz widze, ze nie dzwoni, ze nie ma Agata ani Grzesiek zbyt czestych kontakow Raz syn byl u Doroty 2 dnia. Raz na pol roku?? Czyzby nie za malo???? Tak bardzo niby kocha rodzine.....tak kocha gdy trzeba wszystko postawic przeciwko mnie wowczas mozna sie posaluzyc rodzenstwem. Paskudna to cecha mojej corki ale taka niestety jest. Teraz nie potrzebuje Agaty ani leniwego i bardzo glupiego Grzeska wiec kontakty sie urywaja. Zobaczymy czy Agata bedzie chciala jechac do Doroty w lecie. Najpierw chodzila za mna i prosila o pozwolenie na wyjazd teraz w ogole o tym nie wspomina. Mowi o roznych wyjazdach tylko nie o tym do siostry. Cos sie stalo . Kiedys pewnie sie o tym dowiem. Wracajac do mojego syna. Pamietajcie kochani rodezice, jakie dziecko jest bedac malym takie pozostanie bedac duzym. Taka jest prawda. Syn byl nieudacznym dzieckiem, niesamodzielnym, bez pomyslunku, byl troche autystycznym oczywiscie nie w znaczeniu psychiatrycznym. Nie wiem czy jest w stanie kochac, mysle teraz, ze nie potrafi. Jest samolubem od malego dziecka, jest nieudacznikiem zyciowym, bez ambicji i baaaaardzo zadufanym w siebie do tego chlopski filozof a lenistwo jest wieksze niz samo znaczenie slowa. Nie potrafie go zrozumiec. Wydaje mu sie, jak kazdemu gowniarzowi, ze jest dorosly a jest nadal dzieckiem dotego niepelmnosprawnym intelektualnie. Tak, taki jest moj syn. Przykro mi to przyznac ale tak jest. Majka i Dorota, obojetnie jaki maja charakter, sa zaradne i sprytne, Grzegorz jest jelopem na poziomie 14 latka i b oje sie, ze nie dorosnie i taki zoptanie, Chyba ze tak dlugo sie rozwija....tez tak moze byc. Czekam na jego dorosniecie i czekam juz 24 rok i nie moge sie doczekac. Moze jak bedzie miec lat 30 to moze wowczas dorosnie????? Wczoraj przeczytalam opis na gg Grzeska " che miec dziecko". Wprawilo mnie to w wielkie oslupienie , jak dziecko moze miec dziecko, jak on sobie to wyobraza!!!!!! To chore co on wyprawia a jeszcze gorsze jesto to co mowi. Przeciez Agata przerosla go w rozwoju umyslowym i w elokwencji. Pamietam jak w Lodzi byl wzywany w mojej sprawie na przesluchanie to smial sie jak male dziecko i robil sobie zarty 10 latka. Bylam przerazona no i niestety do dzisiaj sie nie zmienil. Nadal nie jest w stanie pojac powagi sytuacji ani tez poniesc odpowiedzialnosci. Jest jakis dziwny. Juz sie nawet nie boje o niego, ja jestem przerazona co bedzie dalej.On widac wcale sie tym nie przejmuje. Robi co chce, w koncu jest dorosly, nie doklada sie do zycia choc korzysta ze wszystkiego w domu, nie pomaga w utrzymaniu ogrodu, mioptla czy mop sa mu zupelnie obce. Chyba nigdy sie z nimi nie spotkal. Za to jego pokoj wyglada jak pobojowisko ze smietniskiem razem wziete. A moj synus siedzi sobie przy komputerze i strzela. Dorosly c zlowiek. Jednak go kocham.Nie wiem po kim odziedziczyl charakter. Jego ojciec gdyby nie byl alkoholikiem bylby wspanialym czlowiekiem. Wszystko umial zrobic, byl bardzo pomyslowy i chetny do pracy. Byl przy tym bardzo inteligentnym czlowiekiem nie byl durniem (pomijajac alkohol) jak moj syn. Tomek, potrafil wszystko , od malowania obrazu do wybudowania domu. Alkohol, od najmlodszych lat, niszczyl go i to byl jego jedyny problem, ktorego do dzisiaj nie pokonal. Nawet jako alkoholik prowadzil duze budowy i dawal sobie z nimi rade, oczywiscie do czasu az zaczely przytrafiac sie delirki i jego umysl calkowicie pograzyl sie w alkoholu. Moi tesciowie byli leniwymi ludzmi, tesciowa lezala tylko w lozku i udawala chora a tesc aby tylko miecc pelny zoloadek, niczego wiecej nie potrzebowal. Oczywiscie obowiazkowo kosciol. Tesciowa z lenistwa ogladala msze w telewizji lezac w lozku, tesc biegal do kosciola. Juz wiem po kim Grzesiek odziedziczyl charakter, olsnienie !!!!! Po siostrze ojca. Ona byla cvhlopskim filozofem, byla niregrzeczna i leniwa, zpelnie bez wyobrazni. To jest bardzo glupi czowiek, tak to charakter Madzi. Paskudna persona. Nigdy do niczego nie doszla, palila jak parowoz, bezwzglerdnie religijna i zupelnie nietolernacyjna jak moj syn. Straszne odkrycie!!!!!Natomiast moi rodzice byli bardzo pracowici i niereligijni. Mozna powiedziec, ze matka umarla bedac w pracy a ojciec dopoki sie nie zalamal, pracowal jak szalony jezdzac w delegacje w kabinie ciezarowki. Remontowal mieszkanie, budowal razem z matka drugie mieszkanie. Cale zycie pracowali. Oboje zmarli na raka, oboje dymili jak kominy. Dorota nazwala ich alkoholikami. Ona nie zna alkoholozmu, nie wie co to jest. Owszem oboje pijali alkohol, matka kilka lat przed smiercia pila go wiecej, moze troche za duzo ale na pewno nie byli alkoholikami. Alkoholiczkja jest moja siostra, zniszczyla wszystko co miala, matka wielokrotnie remontowala jej mieszkanie, ktore wybudowala oczywiscie z ojcem, po pijackich ekscesach mojej siostry. Przepijala wszystko co miala i okradala matke wraz ze swoim synem. To jest alkoholizm. Matka pila koniak zamiast wziac relanium. Taki byl jej cel zapomniec choc na chwile to co sie dzieje wokol niej. A dzialo sie okrutnie. Moja siostra nie dosc, ze okradala matke to jeszcze robila jej karczemne awantury, tak, ze caly Biskupin ja slyszal, napadala na matake i biola ja, nawet maly jej syn potrafil lac babke razem ze swoja matka. Nie zazdroszcze mojej matce. To co miala to bylo pieklo i ona nie chciala z niego wyjsc. Pograzala sie coraz bardziej i bardziej.....az umarla znerwicowana w glebokiej depresji a moja siostra rzadzi dalej. Nie utrzymuje z nia kontaktow juz od kilkunastu lat. Kiedys probowalam jej pomoc ale jej determinacja w piciu alkokolu byla wieksza niz sobie to wyobrazalam i takze mnie wyrolowala :) okradajac z pieniedzy towaru i czego sie dalo., Moja glupota nie znala granic gdyz zatrudnilam moja siostre w swojej firmie ufajac, ze jej pomoge a ona przypilnuje wszystkiego gdy mnie nie bedzie na miejscu. Jakaz bylam naiwna. Ja to beznadziejny przypadek naiwnego zaufania do ludzi, do rodziny do dzieci. Zawsze ale to zawsze dostawalam "po dupie" za taki sposob postepowania. Teraz wiem, ze nie wolno nikomu ufac, ze nalezy z wielka ostroznoscia podchodzic do wszystkich by nie zostac oszukanym, by nie zostac mocno zranionym, wdeptanym w ziemie. Przykre ale prawdziwe. Tak nauczyli mnie moi rodzice, partnerz i niestety dzieci. Te ostatnie zranily mnie najbardziej. Ufalam im bezgranicznie, kochalam cala soba, one przyslonily mi swiat. Zawsze najpierw byly dzieci potem reszta. Walczylam z calym swiatem o nie i, dla nich. I co mam z tego??? ze podaly mnie do sadu, ze okradly mnie ze wszyskiego, ze odarly mnie z godnosci???? Czas mija a ja nadal nie moge w to uwierzyc. Nie wolno tak kochac, nie wolno tak ufac, nie wolno byc tolerancyjnymn wobec innych.
Ja zaplacilam za to najwyzsza cene, sama soba.

środa, 28 kwietnia 2010

Wena mnie nie opuszcza :). Musze wszystko opisac by kiedys dzieci mo0gly przeczytac i zastanowic sie nad tym co zrobily i oczywisccie moze ktos z zakochanych rodzicow przeczyta i spojrzy na swoje postepowanie ciut inaczej. Wiem, ze to nieprawda. Inaczej jak na wlasnym doswiadczeniu nikt sie jeszcze nie nauczyl. Moje dzieci wymyslily, ze to ja musze ich przepraszac za wszystko, za caloksztalt. Moze i cos w tym jest. Moze powinnam icvh przeprosic za to, ze ich urodzilam. Moze, nigdy nie wiadomo czewgto dzieci oczekuja od rodzicow. Ja, matka 4 dzieci uwazam, ze szczesliwi sa ci , ktorzy ich nie maja, ci zas uwazaja, ze to jas wlasnie powinnam byc szczesliwa. Nigdy nikomu nie dogodzi :). Tacy juz jestesmy. Wracajacv do tematu, bardzo chcialam mieszkac w Niemczech, zostac Niemka. Niezmiernie podoba mi sie ten kraj, mentalnosc ludzi i w sumie prawie wszystko co tam jest, Kocham Niemcy. Dorota wpadla na pomysl, ze kupi tam okazyjnie dom i wszyscy sie sprowadzimy. Bardzo podobal mi sie ten pomysl a jeszcze bardziej Grzeskowi. Ten dzien w dzien, powtarzal mi, ze ma dosyc Polski i musi mieszkac w Niemczech. Powtarzal to z taka nienawiscia do naszego kraju az sie balam, ze jesli tu zostanie to sie rozchoruje. POwaznie, uwazalam, ze on po prostu musie mieszkac i to jak najpredzej w Niemczech. On marudzil mi ja marudzilam Dorocie i wyszlo na to, ze to wszystko moja wina. No coz...nic na to nie poradze, tak wyszlo i juz. Dorota w koncu kupila dom do remontu. Nie ogladalam go, kupowala sama. Dom byl naprawde ladny i ogrod duzy gdy jednak sie sprowadzilismy tam na koniec sierpnia 2009 roku okazal sie kompletna ruina. Dorota obiecywala, bardzo przekonywujaco, ze wyremontuje ten dom. Zamowila dekarza, murarza i w koncu okazalo sie, ze ten dom to ja sama z Grzeskiem i wynajetym c zlowiekiem mialam wyremontowac i to za moje pieniadze, ktorych oczywiscie nie mialam. Koniec z koncem na koniec wrzesnia spakowalam manatki ipojechalam do Wroclawia zachaczajac o Berlin by zabrac Agate. Tam oczywiscie odbyl sie cyrk. Agata wystraszona nie chciala jechac. POnoc jestem az tak nieodpowiedzialna i zla, ze nie wsiadzie ze mna do samochodu. Nie wiem dlaczego, bo ja zabije, bo spowoduje wypadek czy moze zostalam czarownica i nic o tym nie wiem a wiedza o tym wszyscy. Trudno wyczuc. Wstapil we mnie diabel. Oszalalam z wscieklosci. Dorota bardzo zjadliwie i spokojnie prowokowala mnie. Oczywiscie wiedziala dokladnie co robi robila to celowo. Wiedzioalam o tym ale nic nie moglam zrobic. Ona mnie niszczyla krok po kroku. Zabralam w szale Agaty zwierzete i wsadzilam byle jak do samochodu, Dorota wybiegla za mnas udajac spokoj i nadal judzac. Oddalam jej te futrzaki, W koncu to nie one byly winne wsiadlam do samochodu i szukalam rzeki by sie utopic. Nie wdizialam juz innego wyjscia. Dorota tak mnie wykonczyla, tak bardzo wdeptala w ziemnie. ze uwazalam skoczenie do rzeki jako jedyna koniecznosc zakonczenia tej okrutnej gry corki.A.Juz bylma gotowa zatrzymac sie nad rzeka tylko jej nie spotkalam po drodze. Jechalam w jakims szale. Sama nie wiedzialama jak znalazlam sie w Polsce. Zadzwonilam do Zajaca, ktory mial pod nasza nieobecnosc mieszkac na Granicznej i opiekowac sie domem. Nie bede opisywac szczegolow, dojechalam do domu . Wsadzilam Zajaca do samochodu i wrocilam do Berlina po Agate. Opowiedzialam Zajacowi wszystko. Rano w Berlinie Dorota nadala nie chciala oddac Agaya, smiesznie to brzmi ale tak bylo. Zadzwonilam na policje. Oczywiscie obie darly sie okrutnie, byle cicho, bym nie robila tegho bo i tak sie nie uda, bo Agate wsadza do pogotowia dzieciecego bo stanie jej sie krzywda bo jestem glupia i tak nic nie ztrobie. To byl ich najwiekszy argument. One naprawde myslaly, ze jestem totalnie niewladna nic zrobic. Policja prztyjechala, wytlumaczyla, ze Agata musi ze mna pojechac gdyz znie ma innego wyjscia. Agata zamknela sie w lazience i stwierdzila kategorycznie, ze nigdzie ze mna nie jedzie. Oczywiscie placz i zgrzytanie zebow jakby miala jechac na smierc. Zgodzilam sie na pozostanie jej do konca tygodnia. Dorota podpisala mi pismo stwierdzajace ten fakt i pojechalam z Zajacem do domu. Za dwa dni Dorota dzwoni, ze mam natychmiast przyjechac po Agate bo to ja jestem matka i to ja mam soie nia opiekowac a nie ona. Nie pojechalam. Glupia Dorota , zle bardzo madra Dorota w swych knowaniach, obiecala Agacie,z e bedzie juz od teraz miec staz u architekta, ze pojdzie do szkoly gdyz juz ma zalatwione i pokazala jej jak wspaniala bedzie miec przyszlosc pozostajac z nia nie ze mna. Ze mna czek aja tylko bieda, strach i zgrzytanie zebow. Zwyczajna smierc.Agata wrocila do domu pod koniec tygodnia totalnie zbuntowana i z wszystkim na nie. nawet nie byla w stanie ze mna rozmawiac. bardzo mnie to bolalo. Moja ukochana dziewczynka ,ktora pala do mnie nienawiscia. Straszna nienawiscvia i zalem za zmarnoiwane zycie. To tbylo dla mnie bardzo trudne, nie wiedzialam sama coi mam robic jak mam postepowac co mowic. Bylam w stanie stalego szoku. Moje dziecko nie okazywalo zadnej skruchy ani tez checi dialogu. Nie chodzila do szkoly jedynie z Grzeskiem na wagary, Ten dupek nic nie rozumiejac, namawial dziecko do biegania po miescie zamiast chodzenia do szkoly. Moj dorosly juz chlopiec zyl sobie z pieniedzy Agaty porzywiezionych z Niemiec na ksiazki, ktorych nie kupila. Sytuacja byla juz nie do wytrzymania. Nie wiedzialam co robic. W koncu wyslala Agate do psychologa zama zas juz wczesniej zapisalam sie do psychiatry. Gdyby nie to to juz by mnie nie bylo. Moze byloby lepiej....moze, nie wiem. Moje dziecko wrzeszczalo do mnie zamiast mowic, wyzywalo zamiast mowic kocham cie mamo. Nie bylam w stanie przyzwyczaic sie do tego i ten mpoj glupi chlopak. Caly czas buntowal Agate pokazujac jaki to on jest bohater. Marny z niego bohater siedzacy na utrzymaniu mamusi, alkoholiczki, lekomanto i oprawcy. Do tego strasznie nienormalnej i okrutnej, Nie wiem dlaczego z tak kochanych dzieci pzreistocvzyli sie w potwory. Moi mili w takie potwory, ze przerosly mnie i moje oczekiwania. Nie wiedzialam jak mam zaistniec w takiej dziwnej i okrutnej sytuacji. Ja matka czworki dzieci zostalam ZLEM i WROGIEM !!!!!!!!!!! Nie wierze do dzisiaj. Agata wielkomyslnie zgodzila sie chodzic do szkoly pod warunkiem, ze ja zmienie. Bylo to bardzo naiwne ale corka chciala mama robila. Niestety nie udalo sie znalezc odpowiedniej szkoly dla Agaty i ta wrocila do starej. Z czasem zaczela chodzic na lekcje, powolutku zaczela nadrabiac zaleglosci, moze nie tyle zaleglosci co poprawiac stopnie z 1 na 2. Na koniec semestru udalo sie bez zadnej jedynki. Nawert poszalam raz do nauczycielki z chemii poprosic o wyrozumialoscv. Nauczycielka okazala sie bardzo wyrozumiala i postawila Agacie 2 na koniec semestru a teraz moze nawet otyrzymac 3 na koniec roku co byloby bardzo piekne. Stosunki z Agata powolutku poprawialy sie, bardzo powolutku i do dzisiaj nie sa jeszcze takie jakie byly przed rokiejm. Domyslam sie, e jest to tez powodem jej dorastania. Przeciez jest dorastajaca nastolatka a dorastanie ma swoje prawa. Mam paskudny zwyczaj tlumaczenia wszystkich i wszystsskiego. Obwiniania sie wszystkim po przemysleniu zdarzenia i wybielania dzieci. Taka jestem i do dzisiaj sie nie zmienilam ba nawet te wszystkie doswiadczenia nie zmienily brzydkiej maniery obwiniania sie za wszystko co zle. Bardzo chcialam wychowac swoje dzieci w sposob idealany w taki w jaki ja nie bylam wychowywana i bardzo przechylilam zagielek w te idealna strone tak bardfzo, ze skonczylam jak skonczylam. Wiem na pewno, ze nikt juz od spodu nie puka. Upadlam tak nisko zatem teraz juz tylko do gory. Prawde mowiac wcale nie chce mi sie skrobac do gory. Pragne jedynie spokoju i ciszy. Pewnosci jutra, ktorej oczywiscie nikt mi nie zaspewni i dobrych stosunkow z dziecmi co wydaje sie calkowicie niemozliwe. Nadzieje nalezy jednak miec zatem je mam. Od listopada seszlego roku nie rozmawiam z Dorota. Ta pare razy wysl;al mi paskudnego smsa jednak juz nie reagowalam. Nie odpisywalam jej na gg i do dzisiaj obie milczymy. Czasami mi jej brakuje. Nie jest do koncva zla osoba, ma tylko paskudny charakter i weielkie mniemanie o sobie. Jestem pewna, ze zepsuluy ja rowniez pieniadze, ktore zaczela zarabiac. Corka jest zakupoholiczka wiec wszstkie zarobione pieniadze wydawala na cos co jest nie przyniesie jej porzytku. S zkodas mi tych pieniedzy i jej ciezkiej pracvy, Miala zalozc sklep z odzieza, z bielizna, potem razem zoologuiczny. Jakos nic nie wyszlo. Wolala skonczyc jako utrzymanka starego tureckiego genteklmena z czworka dzieci i zona w dfomu. Facet ma swoja firme i zarabia jakies tam poieniadze, mysle, ze nie duzo wieksze od Doroty zarobkow, jednak tej wydawalo sie, ze jest bogaczem. Ja wiem, ze nie. Jestem tego pewna. Mojha corka zakochala sie w nim i jej rozowe okulary sprawily, ze stal sie bogiem. Kiedys przychodzi taka chwila wielkiego zauriczenia, moze milosci. Tez to prezywalam i tez idealizowalam swoj przedmiot wzdychan. Po jakims czasie ojkazywal sie mooj ideal zwyklym dupkiem i koczylo sie moje zauroczenie a rozowe okulary tracily swoj kolor na rzecz powiekszajaceych szkiel. Ona rowniez to przezyje i co potem wroci do burdelu??? Praca jak kazda inna ale to jest okrutne, nie zgadzam sie z tym. Zawsze widzialam przyszlosc swoich dzieci w znacznie ladniejszych kolo9rach. One tegho nie chcialy i nie chca. Ich zycie ich przyszlosc. Ja zbudowalam domek z kart niech i oni go buduja tyle ze moj po 51 latach legl w gruzach . Mam nadfzieje, ze moze ich to nie spotka. A moze lepiej by spotkalo ich jaknajwczesniej by nauczyli sie szybko jak nie nalezy postepowac??? Sama nie wiem. Moi rodzice niczego mnie nie nauczyli. Od najmlodszych lat bylam samodzielna i nie balam sie choc bylam malutka i szczuplutka dziewczynka. Sama zapisalam sie na religie, odprowadzalam mlodsza siostre do przedszkola, jezdzilam na wagary kupujac sobie karnet na 10 przejazdow. pamietam, byl taki szaro niebieski i kosztowal 2 zl. Wsiadalam do tramwaju i zaczynalam swoja podroz w nieznane. Fajne to bylo. I wiem, ze od najmlodszych lat staralam sie mowic poprawnie. Nie slangiem, nie gwara (moi rodzice pochodza ze wschodu) tylko poprawnie po polsku. Wiem, ze jestem bardzo inteligentna osoba, ze powinnam nalezecv do wyzszej klasy, ze za swpoja prace powinnam miec znacznie wieksze pienioadze i miec wiecej dobr niz mam no i nie miec zadnych dlugow co jest moja zmora. To taka moja ukryta mania wielkosci. Niestety jest inaczej. Jestem tym kim jestem i mam to co mam. Czesto myslke, ze jestem jednym wielkim nieudacznikiem, ze ja taka madra i bystra osobka a taka glupia jednoczesnie. Ciekawy melanz. Nie ma co mowic. Kilka dni temu bylam u sasiadki obok i spojrzalam na swoj ogrod. Dom wyglada pieknie ( Dorota pomogla finansowo go wyremontowac zewnatrz) natomiast znajdujacy sie z tytlu magazyn wyglada jak riuna i w sumie nia jest. Wszystko sie w nim wali a grzyb biegnie wzorkiem po scianach w roznym natezeniuu zieleni. Niestety nie jestem w stanie finansowym by go wyremontowac Musze utrzymywac dom i dwojke wyglodnialych dzici. Kiedys psychiatra zapytal mnie, w susmie retorycznie, jak to jest, ze dzieci sa zle a 2 corki nie rozmawiaja ze mna a syn byle jak. bardzo siebie obwinialam za taki stan rzeczy. Mysle jed od siebie mezczyzny do dorastajacych corek. Najstarsza zrobila mi 13 lat temu pieklo z domu. Po cichu z moim partnerem, ojcem Agaty ,spotykala sier i uprawiala seks. W koncu udalo mi sie zmusic do wyrzucenia gho a to pociagnelo za soba wyprowadzenmie sie w paskudnym stylu mojej najstarszej, prawie 18 letniej corki. Wyjechala znim do USA i slad po niej zaginal. probowala dzwonic, jednak jej sposob rozmowy i moj zal nie pozwolily na utrzymanie stosunkow. Zreszta ja nie chcialam z nia miec nic wspolnego tak jak i z moim partnerem. Przyslali jakies dwie paczki, ktore wynioslam jej rodzicom tylko prezenty dla Agaty zostawillam. Zapadlam w taka depresje, ze nic nie slyszalam co dzieje sie wokol mnie. Rano przenosilam sie z lozka do fotela i tak spedzalam reszte dnias. Gotowala ciagle zupe ogorkowa, ktora oczywiscie skutecznie obrzydzilam dzieciom. Bardzo wowczas pomogla mi Dorota, 15 letnia dziewczyna. Pamietam, ze kil;ka miesiecy tak spedzilam. Twarz ukladala mi sie w paskudny grymas, ktorego nie bylam w stanie wyprostowac. Nie mylam sie, nie jadlam, chudlam i umieralam. jak poszlam do lekarza to powiedziala mi, ze jestem lekomanka i mam sobie isc. To poszlam.A ja bylam tylko odporna na psychotropy i wowczas o tym nie wiedzialam. Sama musialam dac sobie rade. troche pomagala mi z litosci moja matka. Ale ona byla dziwna i nie potrafila przyjac mojej milosci. We wszystkim spodziewala sie podstepu a czyste intenmcje byly jej obce. Taka juz byla. Dla mnie niezrozumiala. Wolala pilnowac mlodszej siostry, alkoho9liczki niz cieszyc sie moja miloscia. Tak naprade to jej nie kocjhalam bo sie nie dawala kochac. Zwyczajnie chcialam ja obdarzac miloscia i gdyby byla inna pewnie bym szalala z milosci za nia. Taka nie bylo i z matka mialam paskudne stosunku do konca. bardzo czesto obrazalam sie na jej wstretne zachowania, unosilam sie honorem i nie pokazywalam sie nawet po 3 lata u nie, nie dzwonilam. Zero kontaktu. Z jednej strony potrzebowalam matki z drugiej zas bardzo sie buntowalam przeciwko jej umiejetnosci upakarzania innych. Byla bardzo trudna we wspolzyciu i nie do wytrzymania. Kradla by moja siostra mogla pic , niszczyc wszystko, wydawac wiele pieniedzy na wycieczki by6 byla zzadowolona co zreszta bylo bardzo rzadkie. Ja sie w sumie nigdy u niej nie liczylam. Niuby opowiadala o mnie same dobre rzeczy, dfawala mnie za przyklad innym ale uwazam, ze to bzdura. Byla zla na mnie, ze dawalam sobie rade. Pamietam jak kupilam swoj kolejny dom to riodzice smiali zsie z sasiadami ze mnie, ze mnie chwasty zarosna zamiast cieszyc sie, ze ja ich corka jestem taka zaradna. Ja sie bardzo cieszylam, ze Dorota potrafila zarobic na siebie i pomoc mi. Bylam bardzo dumna z niej. Ona uwaza inaczej. Mam cholernie fatalna wade. Jestem malo asertywna. Nie potrafie dzieciom powiedziec nie. Czasami bardzo duzo mnie kosztzuzje by to zrobic czesto natomiast zgadzam sie na ich warunki i to rowniez bylo powodem zdominowania mnie przez drapiezna Dorote. Gdybym potrafila sie jej przeciwstawic gdybym potrafila powiedziec nie tak ci nie wolno robic, do mnie mowic czy ode mnie rzadac to nie doszloby do takiej sytuacji. Ja jednak uwazalam, ze tak ciezko pracujaca corka wymaga ode mnie cierpliwosci i wyrozumialosci no i doigralam sie. Zero tolerancji. Skad to sie wzielo, zawsze wykazywalam sie wielka tolerancja wobec dzieci dlaczego one mnie tak zgnebily, dlaczeo potraktowaly jak cos bardzo zlego??? W kazdej rodzinie sa dzieci, ktyore wola ojca i takie, ktore wola matke. W mojej rodzinie cala czworka jest przeciwko mnie i to jest dla mnie szokiem, czyms bardzo niezrozumialym. Dorota wykrzykiwala, iz wszystkie jej pieniadze sprzeniewierzylam. W jaki sposob???? Utrzymywalam dom, dzieci mialy drogie lekcje jezykow, matematyki, duze kieszonkowe , ubrania i inne ich wydatki o ktorych juz nawet nie pamietam. W jaki sposob roztrwonilam jej pieniadze??? Nie rozumiem. Zwierzeta kupowalam z sprzedazy innych moich zwierzat, zycie, prad. To wszystko kosztuje. Jak ona mogla mnie oskarzyc o niegospodarnosc??? Pewnie mogla skoro to zrobila. Zreszta to co przysylala do domu to tylko niewielka czesc tego co zarabiala wiec o co jej chodzilo???? To ona wydala swoje pieniadze nieracjonalnie, to jest jednak jej sprawa. Ja chociaz z tego "sprzeniewierzenia" mialam cos ona ze swojej pracy nic nie miala.
Pisze tego bloga dla przestrogi rodzicom, ktorzy najbardziej na swiecie kochaja swoje dzieci

Mam 52 lata i obudzilam sie z reka w nocniku. Nie mam nic oprocz glebokiej depresji , z ktorej do dzisiaj nie moge sie otrzasnac i czworga rozpaskudzonych bahorow. Sklamalabym , mam jeszcze swoje ukochane psy. To one daja mi sily do zycia. Po nieudanej probie samobojczej w czerwcu zeszlego roku caly czas mysle o przejsciu na druga strone. Tytlko one, moje psy, daja mi sily do trwani8a w tej strasznej rzeczywistosci. Wychowalam sama czworo dzieci. Staralam sie jak najlepiej to robic. Dawalam im wolna reke w decydowaniu osobie, mialam nadzieje, ze to nauczy ich samodzielnosci. Pozwalamam w sumie prawie na wszystko. Rozumialam problemy dorastania, paskudne ich zachowania staralam sie zlagodzic i nie zauwazac ich, Kupowalam w pierw3szej kolejnosci wszystko swoim wspanialalym i najbardziej kochanym na swiecie dzieciom a dopiero w drugiej kolejnosci sobie. W koncu to oni byli mlodzi i im sie nalezalo. I tak robnilam. Synowi jeden rower, rozkrecil, mama leciala i kupowala nastepny i nastepny. Kazdy po pierwszym dniu kopnczyl w czesciach w garazu nzdatny do uzycia. Pierwszy komputer kupilam gdyz mial 12 lat (wczesniej byl juz jeden w domu) rozkrecil ale uzywal, potem drugi, trzeci i juz nie wiem ile ich bylo. Kazdy oczywiscie zniszczony, rozkrecony lecz tak aby tylko chodzil.
Naprawde sie staralam. Kazdy dawal mnie za przyklad "zobacz jaka matka, tlumaczy, nie wrzeszczy i nie bije" i co z tego????? Na pewno popelnialama bledy, jednak staralam sie uczyc i nie popelniac tych juz popelnionych. Na pewno nie bylam idealem, daleko mi do niego lecz w moje dzieci wlozylam cala siebie, cale moje serce, caly moju czas wszystkie moje pieniadze byly dla nich i cale moje 52 lata. To chyba duzo. A w zamian otrzymalam to czego w zyciu bym sie nie spodziewala. Wydrapalabym pazurami oczy gdyby ktyos mi piowiedzial, ze cos takiego mnie od moich ukochanych dzieci spotka.
Najstarsza z corek Maja wyjechala z moim partnerem do USA oczywiscie po bardzo bujnych i szalenczych milosnych ekscesach moim kosztem. Do sdzisiaj nie mam z nia kontaktu. Minelo juz 12 lat. Druga z kolei pierwszy raz pokaqzala co potrafi gdy prowadzilysmy wspolna firme w Lodzi. Tak wsposlnas. Bardzo chcialam pokazac jej jak bardzo powaznie ja traktuje, jak bardzo jest dorosla, iz moze udzwignac prowadzenie firmy. Okazalao sie jednak bardzo szybko, ze nie potrafi dzwignac tego ciezaru. Szybko zrzucila wszystko na pracownika i robila wszystko by nic nie robic aby jednak bylo widac, ze pracuje. POmijam tu wszelkie inne aspekty, sa juz niewazne. Corci, gdy zaczelam sier domagac pracy, zaczelo odbijac. Zbuntowala mlodszego od siebie brata. Bardzo brzydko go zbuntowala. Ten kktoregos dnia gdy kazalam zostawic gry a wziac sie za lekcje zwyczajnie rzucil sie na mnie z rekami. Tak, pobil mni!!!!!! Mam do dzisiaj niewielka blizne na nodze. Dzialo sie to wszystko na oczach 11 letniej Agaty. BYla przerazona, te wrzaski te wszystkie wyzwiska Bylam pewna, ze to pojedynczy przypadek, ze to kwestia napiecvia w pracy. Okazalo sie po 3 latacvh jak bardzo sie mylilam. W 2007 w jesieni Dorota wyjechala do Niemiec do pracvy w agencji towarzyskiej. Bylo jej bardzo trudno przyzwyczaic sie do nowych, jak bardzo roznych od znanych, warunkow pracy i zycia. Byla naprawde bardzo dzielna i niesamowicie ja podziwialam. Staralam sie jak najbardfziej jej ulzyc rozmowamia telefonicznymi, staralam sie podtrzymac ja na duchu. Corka zaczela zarabiac duze pieniadze, naprawde duze. Powoli stawala sie ordynarna i agresywana. Staralam sie to rozumiec, taka praca, takie dziewczyny i chcac nie chcac jak wejdziesz miedzy wrony musisz krakac jak i one. Nawet nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo przesiakla swoim towarzystwem. Psycholog to tak tylumaczy. Ja jednak , patrzacv teraz z perspektywy czasu, uwazam, ze to jednak jej charakater, ze Dorota to mieszanka mojej mamy, cioci Mieci i tesciowej. Bardzo wybuchowa i niebezpieczna mieszanka. Dorota potrafi poswieci wszystko i wszystkich by kogos zniszczyc. Tak tez zrtobila ze mna. Najpierw zaczela mnie powoli opanowywac, mnie , moje jestestwo, moje zycie zdominowala calkowicie. Nawet za mnie rozmawiala w sklepie, kupowala mi to co ona uwazala za stosowne, na kazde jej wezwanie bylam w Berlinie. Nawet nie zdawalam sosbie sprawy z tego jak bardzo mnie zdominowala. Podfswiadomie pewnie tak. Nie wytrzymalam takiej sytuacji i gdy mialam jechaxcc do burdelu w Niemczech skrecilam w lasd i popelnilam samobijstwo. Nie zdawalam sobie sprawy z sily mojego organizmu i niestety nie udalo mi sie. Wszystko sie wowczas rozsypalo. Dorota zmanipulowealaa Grzeska i Agate. We trojke wydfali wszystkie moje zwierzeta, wyrzucila nawet czesc moich ubran, skasowala telefon i zabila mnie. Tak zabila mnie. Jeszcze po probie samobojczej mozna bylo wszystko naprawic gdyby dzieci podeszly do mnie normalnie, z miloscia i zrozumieniem. Gdy jednak zaczelam dochodzic do siebie i dowiadywac sie kolejnych ich poczynan wpadalam w coraz wieksza depresje. Po powrocie do domu, ze szpitala, gdy zobaczylam pusty dom, poste sciany, zadnego psa ani kota, nie bylo mojego ukochanego Adasia, oddali je znajomym i obcym, kazdemu kto chcial je wziacv. Sasiedzi opowiadali jak zajezdzaly ciezarowki po moje terraria i akwaria. Juz wtedy mnie niebylo. Ja juz nie istnieje, przy zyciu trzymaja mnie tylko psy. Trudno jest sie przyznac przed sama soba, ze to wielka porazka, ze przegralam swoje 52 lata, ze wszystko co do tej pory robilam bylo zle. Nie wierze,!!! Klamali, kazde ich slowo to klamstwo, kazalai Agacie klamac i ta tez klamala. To, ze nic nie mowie nie oznacza, ze nie wiem, ze nie widze, ze nie zauwazam. Naleze do inteligentnych i bystrych osob zatem ich sposob patrzenia na amnie jest conajmniej dziwny.Corka zrobila ze mnie alkohol.iczke i lekomanke, nie rozumiem na jakiej podstawie. Nigdyd nie byla pijana, nigdy nie robilam awantur z powodu alkoholu. Moja corkla wytlumaczyla swojemu mlodszemu rodzenstwo, ze cale zlo we mnie to alkohol i leki, ze mam wypalony mozg i moje szare kmomorki poszly z dymem. Natura obdarzyla mnie wielka odpornoscia na nalogi. Nawet po 26 latach palenia, gdy mialam juz tego dosyc, rzucilam w 1 dzien, doslownie w 1 dzien bez zadnycg trudnosci. Odporna jestem na psychotropy i narkotyki. Psychiatra wytlumaczyl mi na czym to polega. Jest bardzo mala grupa osob, ktorych watroba szybko usuwa szkodliwe substancje co daje duza odpornosc na nie i organizmz nie reaguje tak jak u innych. I wlasnie naleze do tej grupy. No coz wracajacv do tematu......... Grzesiek sprzedal sie za jej pieniadze i stanal po jej stronie, jego problem, Agate zas tak zmanipulowala, ze dziecko sie mnie naprawde balo. Plakala na moj widok, nie chciala ze mna jechac do Wroclawia. Musialam odebrac ja przez policje niemiecka. Cyrk z dziecmi po powrocie do domu zsamienil sie w pieklo wiekszego kalibru. Nie wiedzialam w najsmielszych wyobrazeniach, ze z dzieci moga zrobic sie tacy oprawcy. Z dzieci, ktore byly dla mnie calym swiatem w jednej chwili zrobily sie potwory. Grzegorz , gdy bylam w szpitalu, najpierw kupil mi melatoninie nasterpnie wrecz nakazal mi ja oddasc bo doniesie pielegniarce. Myslalam, ze zartuje lecz on naprawde tak zrobil. Do dzisiaj nie moge zrozumiecv jak to sie stalo. Straszne!!!!! Po powrocie do domu przesladowal mnie, znecal sie nade mna psychicznie. Myslalam, ze nie wytrzymama. Poslugiwal sie Agata w tym paskudnym znecaniu . Agata 14 lertnia dziewczyna, dla ktorej rodzenstwo to bostwo, bardzo latwo dala sie manipulowac. Wrzeszczala na mnie, wyzywala od alkohoiliczek, ciagle mowila, jak bardzo mnie nienawidzi. Oboje smiali sie ze mnie w oczy.
Pewnego dnia cos usilowalam wytlumaczyc Agacie. Ten wyrzucal mnie ze swojego pokoju. Dalej uparcie jej tlumaczylam, nagle stanal pzrede mna taak jak by mnier chcial znow bic. Machal przede mna rekami udajac, ze mnie bije. Wyzywal mnie i wrzeszczal, ze wola policje by ta mnie wyrzucila z pokoju. Swiat zawirowal mi w oczach, nie wiedzialam co mam robic, taka bylam bezradna. Pzregralam, oboje sie ze mnie smieli, keztczeli ze zmiechem jak to matka uslyszala o policji i wystraszyla sie. To bylo straszne, nie dosc, Ze chcial mnie bic, wyzywal mnie, grpozil policja to jeszcze sie wysmiewal i buntowal Agate. Nie w2idzialam innegho ratunku jak samej zadzwonic po policje. Przyjecvhali szybko. Wpisali mojego syna na niebieskla liste i dopiero uspokoil sie. Przestal mnie maltretyowac psychicznie. Jednak nie oszczedzal mnie w niczym. Chlop 23 lata, nic nie robi, studia gdy rzucil, nie pracuje do dzisiaj ale jest na utrzymaniu matki alkoholiczki. Ciekawe jak to jest. Nie koniec ciekawych pomyslow mojej corki. Pozna jesienia, zeszlego roku ktos puka do drzwi,. Otwieram a tu pani kurator sadowy. Okazalo sie, ze corka z synem wniesli do sadu sprawe o nakaz leczenie mnie AA. Zatkalo mnie. Co jeszcze ona wymysli, co jeszcze ciekawego wpadnie jej do glowy?? Nawet wynajeli adwokata by samemu nie isc do sadu. Sprawa chyba upadla gdyz opinia pani kurator byla inna niz sobie moje dzieci wyobrazaly a wezwania nie ma do dzisiaj. Jakby malo bylo tego to syn szukal przytulka by mnie tam wyprowadzic. Szukal domow samotnej matki i tego podobnych instytucji. Za co ???????????????????? Za tyo, ze poswiecilam dupkowi cale swoje zycie. ze wszystko robilam dla niego????????
Bylam dobra jak bylam silna jak tylko oslablam zdeptali mnie calkowicie. NIgdy im tego nie zapomner. Nigdy. Teraz ucze sie zyc dla siebie i psow. Na nogi postawil mnie psychiatra bez lekow nie dalabym rady tak mnie zniszczyli.
Jedna jak i druga corka kopnely mnie dla chopow. Z ta roznice , ze ta pierwsza utrzymuje chlopa a druga jest utrzymywana przez niego. Syna,a ktory ukonczyl 23 lata i jest nikim, jest totalnym bezmyslem, ktoremu seks przyslonil cvaly swiat, dupkiem ktory szybko doczeka sie psikusa od losu gdfyz jego glupota i bezmyslnosc nie zna granic. To syn po bezstresowym wychowaniiu :).Lepiej chyba byc nie moze. A moze cvos jeszcze mi zafunduja moje dzieci. Po tym wszystkim moge spodziewac sie ronych rzeczy. Wychowalam bardzo pomyslowe dzieci :).
Najfajniejsze jest tyo, ze moje dzieci pamietaja oakres mojego zachowania przed prtoba samobojcza i nie chca pamietac niczego co bylo troche wczeszniej. Okazalo sioe bowiem, ze jestem bardzo zla matka, nie chodzilam na wywiadowki, pozwalalam im na wszystko, nie chodzilam na jakies przedstawienia (pamietama tylko jedno a musialam jechac w Polske w delegacjhe by weykarmic dzieci). Okazalo sie, ze bylo ich tak wiele, zer na palcasch jednej reki nie potrafia ich wyliczyc. Zapomnieli jak matka pracowala cala noc ( w koncu spali i tego nier widzieli) poterm bez jednej minuty snu wsiadala w samochod i rozwozila towar po kraju. Wracalam skonana na drtugi dzien wieczorem. Paskudna i zla bylam, ze nie podszlamna to jedno przedstawienie. Oj straszna matka.
Teraz sytuacja jest "w normie". Syn robi co chce lecz traktuje mnie jak najgorszegho0 wroga zas najmlodsza, wypieszczona do granic mozliwosci ,corka traktyuje mnie gdyz, jak to mi powiedziala, do pelnoletnosci musze ja utrzymywac i jestem zlem koniecznym. Twierdzi, iz gdy ukonczy 18 lat wyniesie sie ode mnie do Doroty. Ciekawe czy ja przyjmie. Dorota posluzyla sdie Agata w walce przeciwko mnie. Tak naprawde to mlodsza siostra jest jej niepotrzebna. Agata to tylko klopot dla niej. Agata nie rozumie tego jeszcze. Jest madra dziewczynka i mysle, ze kiedfys to zauwazy. Zrobni co bedzie chciala. To bedzie wowczas tylko Agaci problem. Nie chce sie uczyc, nie chce chodzic do szkoly. Cos tam opowiada o studiach. Ja jednak jestem pewna, ze nigdy ich nie ukonczy. Tak jak reszta jej rodzenstwa. To juz nie moj problem. Dorota oklamuje ja w kazdym calu, ta jednak wierzy siostrze bezgranicznie. Nie chce by sie oparzyla gdyz to bardzo boli. Cos wie3m na ten temat. Nie wiem jak rozwina sie stposzunki miedzy mna a Agata. Czas pokaze. Psycholog uswiadomila mi, ze sa dwa rodzaje zlych matek. Te, ktore bija, wyyzywaja, glodza i te, ktore pozwalaja na wszystko i do tej grupy niestety sie zaliczam. Naprawde nie wiem w jakich stosunkach bedziemy z Agata w przyszlosci. Jak na razie wszystko idzie ku lepszemu, w kazdym razie mam taka nadzieje. Dorota wrzeszczala mi wielokrotnie, ze beda calkiem sama jakby to dla mnie bylo kjara. Nie zauwazyla, ze cale zycie bylam sama i lubie to. Nie znam innego zycia. Niedawno bylam womu sama prze prawie dwa dni i jedna noc. Bylam tak spokojna i wyluzowana az sama sie zdziwilam, ze jeszcze tak moge. Rano spokojnie obudzilam sie ze swiadomoscia, ze nie ma nikogo w domu i nic nie musze. Opanowal mnie taki spokoj, bylo fajnie. Nie musialam patrzec na nikogo, nie musialam z nikim rozmawiac, niczego udawac. Moglam byc soba. Ja i mpoje psy. Zeby tylko lepiej sie sprzedawaly. W Polsce trudno jest sprzedac psy, w Berlinie sprzedalabym je w jeden tydzien. Jakos dam sobie rade. Zawsze dawalam to dlaczego teraz nie mialabym dac. Wszystkomusi sie udac a jak bede miala juz dosyc tyo przeniose sie na lono Abrahama :). Zawsz e mam to wyjscie i zyje ze swiadomoscia, ze nie bede musiala sie meczyc. To dobra swiaqdomosc. Ze dwadzesica lat temu tak postapila moja kolezanka. Wowczs jej nie rozumialam. Uwazalam, ze to slabosc. Nieprawda, to nie slabosc. To znajomosc strasznego zycia. Ja zniszczyl maz i zbutnowana przez niego corka. Historie sie powtarzaja. Musialo minac 20 lat bym byla w stganie ja zrozumiec. 52 lata to kawal czasu, to to 18980 dni i nocy. To wielokrotnie wiecej wydarzen tych dobrych i tych zlych. Czas mija tak szybko tak ukradkiem i za plecami. Nawet nie zauwaqzyklam kiedy zaczelam siwiec, zmarszczek na szczesc ie w sumie nie mam. Uplyweajacvy czas zaoszczedzil mmi ich. Mam jedfnak bliznzy sercu z tych co sie nie goja i zadne ucieklajace kartki z kalendarza nie zatra ich. Beda zawsze wiem o tym. NIgdy juz nikomu nie zaufam. Tak bardzo ufalam swoim dzieciom. Mialam ich za jedynych i najwiekszych przyjaciol. Mowilam im wszystko o sobie. Oni zas klamali, klamali w zqwe oczy bez mrugniercia powieka. To straszne odkrycie, bardzo bolesne. Wie, to czas skiedy dzieci dorastaja iu opuszczaja dom. To czas kiedy usamodzielniaja sie i ja powinnam to wiedziec. Tak to wlasnie wiedzialam i bylam w czesci na to przygotowana. W zyciu nie przyszlo by mi do glowy , ze stanie sie to co sie stalo. NIgdy!!!!!
Nie palam zadza zemsty. Z natury nie jestem masciwa. Wiem jednak, ze w zyciu roznie bywa. Wiem, ze moje dzieci moga miec kiedys dzieci i co wowczas bedzie ???? Czy dopiero wowczas beda mogli zrozumiec to co mi zrobili ???? Szkoda, ze tak pozno :(. Moze lepiej pozniej jak wcale. Nie chce by musieli przezywac to co ja musialam przez ostatni rok. Tego nie opisze zaden horror. Nie da sie tego tylko tak opowiedziec. To po prostu trzeba przezyc by zrozumiec. Niestety.