sobota, 15 maja 2010

Udalo mi sie wczoraj skosic trawnik. Deszcz przesztal padac i nawet kawalek tylu skosilam. Coraz trudniej kosi sie tyl. Trawa jest z dnia na dzien wyzsza i koszenie daje mi ostro w kosc ale uparlam sie i skosze. Jestem zawzietrym czlowiekiem. Ta cecha nie zawsze jest dobra. Jak upre sie, ze cos zrobie to systematycznie z uporem daze do konca. I to jest dobre, natomiast w stosunku do ludzi powinnam wyrugowac te przypadlosc. Nie potrafie, nawet w stosunku do dzieci nie udaje mi sie zrezygnowac z zawzietosci. Jak juz wczesniej wspomnialam, jestem ulegla osoba w stosunku do bliskich i pozwalam na bardzo wiele, co jest oczywiscie zle. Powinnam wytyczac granice i nie pozwalac na wiecej. Ja jednak uwazam, ze dzieci to mlodsi partnerzy i wolno im prawie wszystko. Moje dzieci nie potrafily uszanowac granicy, wielokrotnie ja przerkraczaly a ja im wybaczalam. Te granice przekroczyly zbyr wiele razy, upakarzajac mnie, niszczac , wdeptujac w ziemie i chcac nawet ubezwlasnowolnic. I to spowodowalo, ze zamknelo sie cos we mnie, ze juz nie ma wybacenia, ze stwardnialam tak bardzo, iz nie jestem w stanie nawet patrzec na nich. Wiem,ze to moja wina, na zbyt wiele pozwalalam, uwazajac ich za doroslych. Zemscilo sie to na mnie , stracilam dwie corki i nie chce walczyc o syna. Nie chce uczestniczyc w ich zyciu, nie chce nic o nich wiedziec. Na sama mysl o tym, ze moga byc blisko mnie, dostaje drgawek. Ich knowania przeciwko mnie, ich postepowanie w stosunku do mnie spowodowalo, ze nie chce ich, ze dobrze mi samej. Boje sie bolu, ktory mi zadali, boje sie nawet wspomnien, ktore wywoluja u mnie niemal wymioty. Pamiertam , bedac w Mansfeld, jak Dorota przyniosla mi pieniadze i taka dumna, wielka dawala mi je niczym najgorszemu pracownikowi, jakbym byla pomiotlem. Z taka duma mowila " to od mojego nazeczonego, on uwazal, ze nalezy mi sie wiecej i tak tez mi dal" . Mowila tak nieszczerze, tak obludnie, ze czulam sie jak podnozek. Obrzydliwie obnosila sie z tym starym tureckim dziadem. W koncu jej nazeczony to moj rowiesnik :) majacy zone i do tego gromadke (czworke) dzieci. Nie potrafie opowiedziec swoich uczuc slowami. Dorota koniecznie chciala pokazas swoja wyzszosc nade mna, mozliwosc decydowania za amnie co oczywiscie nie bylo prawda. Od pazdziernika zeszlego roku nie widzialam jej i miesiac pozniej przestalam z nia rozmawiac. Pamietam jak po szpitalu wydzwaniala dfo mnie wyzywajac mnie od najgorszych, od alkoholiczek i lekomanek. To bylo obrzydliwe. Pokazala na co ja stac, jaka naprade jest. Nie chce z nia rozmawiac, nie chce jej widywac. Dobrze, ze mieszka tak daleko i nie chce przyjezdzac do Polski. Syna musialam usadzic policja, Dopiero wowczas przestal sie znecac nade mna psychicznie i kto wie czy znie posunalby sie do fizycznych metod. On jest okrutny przy tym bardzo glupi i porywczy. Juz nie interesuje mnie jego zycie, nie interesuje mni jak topii sie w swojej glupocie, jak krok po kroku cofa sie, nic co jest z nim zwiazane. Jest bo boi sie byc samemu, bo boi sie wyprowadzic z domu i zaczac samodzielne zycie. Boi sie ode mnie odejsc bo jestem jego wsparciem materialnym. A tak wykrzykiwal w mansfelf,ze gdyby nie on to bym juz zginela, ze tylko dzieki niemu jestem, ze jestem od niego zalezna. Zycie sie msci, ja to wiem oni jeszcze nie. Wiem jednak, ze szybko sie o tym przekonaja, z takim podejsciem do zycie, bez szacunku do nikogo, bez odrobiny tolerancji ....dlugo tak sie nie da zyc bez konsekwencji. Z Agata niby jest w porzadku, wiem, ze rozmawia z Dorota , czuje to po jej zachowaniu, jest wowczas bezduszna i pogardliwa, zlosci ja wszystko co sie dzieje, moja obecnosc, psy i sama nie wiem co jeszcze.Mam jeszcze tylko nadzieje, ze gdy w koncu dorosnie gdy minie jej wiek nastolatki, zrozumie jaka jest prawda.Moze...... a moze nie. Wiem tez, ze jak na nastolatka przystalo, ma pelno problemow, z ktorymi sobie nie radzi a Dorota jest kiepskim doradca.
Ufff...znow skosilam kawalek tylu. Powoli, powoli i uda mi sie wyrownac caly chwastownik. Przeszlo polowe juz mam za soba. Licze na przesla plotu, prawie 10 mam skoszonych i pozostalo do konca ciut ponad 6. Uparlam sie i skosze. Bedzie troche problemow z wyrownaaniem terenu, same gorki i doliny. Zajac ma na poczatku czerwca urlop to go do tego zagonie. Musze tez wyrzucac smieci , ktore w zeszlym roku dzieci pozostawily z tylu, ich kaprawy ogrodnik. Cale kawalki drewna porozrzucane po calym ogrodzie i smieci jeszcze z przepiorek, sporo zlomu i gruzu. Mam co robic i zrobie. Za dwa lata z tylu bedzie piekny trwanik. Moze jeszcze w tym roku zaczne sadzic krzewy i ogrod sie powiekszy.

Brak komentarzy: