środa, 19 maja 2010

Agata wczoraj poznym wieczoremn, wrocila z wycieczki. Juz w sumie spalam zatem nie rozmawialam z nia. Tak prawde mowiac nie mam ochoty na rozmowe z rozkapryszona i zaklamana nastolatka. Syn siedzial w domu ostatnie 2 dni gdyz byl.......chory. W sumie to spal caly czas i zarl. Zachowuje sie jak ten z wierszyka "na tapczanie siedzi len, nic nie robi caly dzien" :) i taki jerst moj synh. Nawet pies Agaty mu p[rzeszkadzalk i zamknal go w pokoju. Sama nie wiem kogo wychowalam a wychowalam, wychowalam. Dobrze, ze sama wychowywalam dzieci gdyz nie moge miec do nikogo pretensji jak tytlko do siebie. Mam za swoje. Wracajac do psa Agaty. To malusi york, sunia wazaca ok. 1,2-1,3 kg. Pracowalam na nia caly miesiac w Niemczech opiekujac sie niepelnosprawnymi starcami aby kupic Agacie tegoz pieska. Radosc byla niesamowita jej jak i moja. I piesek byl ok dopoki Agata nie wrocila w zeszlym roku z Niemiec,. Zbuntowana, wsciekla i rozgoryczona pod pretekstem cieczki zamknela psa na pol roku w swoim pokoju. Pies oczywiscie zdziczal i do dzisiaj nie wychodzi z pokoju. Rzem z jej kotami sraja i siusiaja wszedzie gdzie sie da. Agata stracila juz panowanie nad nimi i calkowicie zrezygnowala z radosci bycia z nimi. Ograniczyla swoje kontakty do podawania im jedzenia i picia. Psa i koty widzi tylko gdyz idzie spac poniewaz spia z nia. Bardzo szkoda mi tego pieska. To jest przemila dziewczynka, ktora Agta pewnego razu chciala oddac tylko ja sie sprzeciwilam choc teraz zaluje. Pies mialby godne warunki a nie jak w odosobnieniu. Zuzia nawet nie schodzi na schody natomiast gdy ja wzeme na sile na podworko jest okrutnie wystraszona. Zrezygnowalam z adaptowania jej na nowo, uwazam, ze to nie ma sensu. Pies sie boi a Agata ja olewa. Szkoda. Corka nie wychodzi z nia nawet na podworko. No, moze raz na miesiac.
W koncu nie pada. Skosilam znow kawalek tylu i reszte trawnika. Nawet udalo mi sie splantowac spora gorke ziemi. Tyl powolutku nabiera wygladu. Mam nadzieje, ze w tym roku uda mi sie skosic i wyrownac tyl a w przyszlym roku bede tylko kosic trawe i bede miala caly ogrod-trawnik. Nareszcie sie doczekal.
W dzisiejszym programie telewizyjnym pokazano mojego syna. Postac byla niemal identyczna.
Syn, w sadzie, zeznawal przeciwko ojcu i to w podlym stylu. Zupelnie jak Grzes w stosunku do mnie. W jednym momencie stanal mi w oczach obraz ze szpitala. Moj syn tak paskudnie sie wymadrzal, tak obrzydliwie mnie ponizal,ze nie zapomne tego obrazka do konca zycia. Potem jeszcze knol z Dorota przeciwko mnie, jak to razem z siostra zrobil ze mnie alkoholiczke, lekomanke i osobe niezrownowaznona, niemogaca stanowic o samej sobie. Doskonale pamietam jego wyzywajace spojrzenie, jego ponizajace traktowanie mojej osoby. Czul sie panem sytuacji, wydawalo mu sie, ze jest bogiem a caly czas jest na moim utrzymaniu. Jak to sie ma do jego zachowania??? Pamietam jak na moja prosbe kupil mi melatonine , potem zas, doslownie za moment, wrecz nakazl mi oddanie jej bo inaczej zglosi to lekarzowi. Nie wierzytlm, bylam pewna, ze zartuje. Nie, on nie zartowal. Zglosli to pielegniarkom i w ten sposob zmusil mnie do oddania tabletek, zupelnie zreszta nieszkodliwych. Wreszcie mogl decydowac za mnie, czuc sie w koncu doroslym a tak naprawde jest darmozjadem. Przykre ale prawdziwe. Prawie 24 letni syn moze zaimponowac tylko 15 letniej siostrze, smiechu warte. Pewnie ta siostra gdy dorosnie oceni jego postepowanie. Nawet Dorota nie chciala zalatwic mu pracy ani tez udostepnic swojego malego mieszkania. powiedziala mi otwarcie, ze nie chce wstydu, ze leniowi nie pomoze bo on tego nie doceni i na pewno nie bedzie pracowac. Jest glupi i nic tego nie zmieni. Przygladam sie synowi i nie moge pojac jego postepowania , jego sposobu myslenia, w sumie to braku myslenia. Jest beznadziejnym przypadkiem. Moze kiedys dorosnie ale to kiedys jest bardzo odlegle.

Brak komentarzy: