czwartek, 13 maja 2010

Pogoda nie odpuszcza. Z jednej strony dobrze, ze pada bo wszystko pieknie rosnie z drugiej, jest paskudnie i zimno. Wczoraj nic w ogrodzie nie zrobilam, dzisiaj sie tez zapowiada wielkie nic. Szkoda. Jak nie bedzie lalo do 10 to pojde cos skosic.
Agata cos zle sie czuje i nie idzie do szkoly. Lepiej zeby odsiedziala w domu niz powaznie sie rozchorowala. Ma przeszlo 15 lat a jednak to mala dziewczynka i do tego okropnie zbuntowana no i klamie. Bardzo mnie to boli i nie potrafie nic na to poradzic.Po co klamie? Tak dla szpanu, dla formy, dla samej sztuki klamiania?. Mam juz dosyc zbuntowanych malotaow, przeszlam ich troche , wiem jednak, ze musze to wytrzymac, ze musz wykrzesac z siebie cierpliwosc i zrozumienie choc to teraz jest dla mnie bardzo trudne. Nie moge zabrac jej tej szansy, ktora mialo jej rodzenstwo. Wprawdzie z ich relacji byla paskudna matka ale to nie jest prawda. Dorota wmowila im taka wersje wspomagajac sie ostatnimi miesiacami gdy juz dopadla mnie depresja z nerwica. Nie pamieta juz jaka byla trudna i niedobra dorastajac. Jak czesto musialam przemilczec jej ciete i niewybredne docinki. Dorota byla niezadowolona doslownie ze wszystkiego, wszystko ja denerwowalo i bylo zle. Tylko ona wiedziala jak powinno byc i na kazdym kroku mi to przypominala. Coz, pamieta sie to co sie chce pamietac. Pewnie kiedys, gdy sama bedzie miala zbuntowanego nastolatka to zauwazy, jest to jednak daleka przyszlosc. Jak na razie to na gg wydaje jej sie ,ze ma dziecko, Agate. A dla Agaty starsza siostra w tej chwili jest wazniejsza ode mnie. Jedyne co mi sie udalo w wychowaniu dzieci to wiez, ktora ich laczy. Moze to i dobrze, moze dac sobie spokoj z nadziejami zwiazanymi z Agata i zajac sie tylko soba.....moze dac sobie w ogole spokoj z dziecmi i wykreslic je ze swego zycia....mam na to czasami wielka ochote ale one sa i nic tego nie zmieni. Sa i zadaja mi bol, sa i daja o sobie znac, sa i powoli obojetnieja mi. To przykre, jednak to oni sie bardzo o to starali, szczegolnie Dorocie zalezalo na zniszczeniu mnie, Dorocie, ktora uwazalam za najwieksza przyjaciolke, za najwazniejsza osobe w moim zyciu. Teraz wiem, ze psycholog miala racje, raz, ze z dzieci nie zrobi sie przyjaciol, dwa, towarzystwo, w jakim sie obracala, sicagnelo ja w dol. Nie umiala sie utrzymac na swoim poziomie i pozwolila sie znizyc do ich poziomu i sposobu myslenia. To wszystko spowodowaloto, iz moj bol jest wiekszy, glebszy, ze wryl sie w moje serce i nie moze sie z niego wydostac. Nie umiem sobie z tym poradzic mimo lekow, ktore biore. Pewnie czas zaleczy rany, wiem, ze pozostanie blizna, tak jak po Majce. Czasami sie zastanawiam dlaczego to wlasnie ja, dlaczego to wlasnie mnie spotkalo????? Nie ufam dzieciom, nie ufam ludziom. To efekt moich doswiadczen zyciowych. Chcesz liczyc licz na siebie. Powoli sie przestawiam na ten sposob myslenia, jest mi trudno, bardzo trudno bo w koncu oni byli calym moim zyciem......Musze nauczyc sie myslec tylko o sobie. Kochac siebie, dbac o siebie, kupowac sobie. Jestem mloda, mam zgrabna sylwetke, wygladam na lat 30, czuje sie mlodo i zawsze tak bedzie a ja zaczelam robic to co przed szpitalem. Dzieci, dla dzieci o dzieciach. NIE !!!!! Od dzisiaj koniec. Jestem tylko JA i moje PSY i ogrod . Dzieci sa drugorzedne i juz!!!!!!!

Brak komentarzy: